piątek, 30 stycznia 2015

Merlin - trochę inne sporzenie na mity arturiańskie

Merlin

Wielka Brytania, USA 1998
Scenariusz: Peter Barnes, Edward Khmara, David Stevens
Reżyseria: Steve Barron

Legendy arturiańskie inspirowały już wielu twórców filmowych. Opisywałem już jedno z najlepszych dzieł tego typu i najwierniej odwzorowującego średniowieczne realia - "Excalibur". Właśnie parę dni temu przypomniałem sobie "Merlina", skupiającego się na postaci tytułowego czarodzieja, będącego jedną z najciekawszych i tajemniczych postaci legend arturiańskich. Istnieje kilka wersji życiorysu Merlina, z których twórcy skupili się na jednej z mniej popularnych, za to pozwalającej na symbolicznym przedstawieniu religijnego aspektu legendy. Niestety, przy okazji zaniedbano inne elementy mitu. Jednak mimo wszystko film ma znacznie więcej zalet, niż wad.

Legendy arturiańskie w wersji dzisiaj znanej są przesiąknięte odniesieniami do religii. Rycerze poszukują Świętego Graala; król Artur występuje jako władca z łaski Bożej. Jednocześnie pojawiają się jednak elementy pogańskie - Pani Jeziora, symboliczne wydobycie przez prawowitego króla miecza ze skały, a także sama postać Merlina. Mało znaną postacią jest zła królowa Mab, która według jednej z wersji legendy wychowywała Merlina, jednak ten sprzeciwił się jej, gdyż popierał działania Artura i jego poddanych, a nie pożądał władzy dla siebie. Osią filmu "Merlin" jest właśnie konflikt czarodzieja i jego opiekunki, gdzie pierwsze z nich symbolizuje nową religię, a drugie to symbol starych porządków.

piątek, 23 stycznia 2015

Więzień labiryntu - niedojrzały braciszek "Igrzysk Śmierci" w konwencji Shyamalana

The Maze Runner

USA 2014
Scenariusz: Noah Oppenheim, T.S. Nowlin, Grant Pierce Myers
Reżyseria: Wes Ball

W historii literatury i kinematografii daje się zauważyć ciekawe zjawisko: oto jakaś książka bądź film o określonej tematyce odnoszą spektakularny sukces, a natychmiast pojawiają się dziesiątki podobnych dzieł. Zastanawia mnie, na ile jest to zbieg okoliczności, a na ile - celowe działanie pisarzy, scenarzystów, wydawców i producentów. Z jednej strony, krótki czas pojawienia się tych dzieł sugerowałby, że musiały powstać niemal jednocześnie, a ich twórcy nie wiedzieli o sobie nawzajem - po prostu trafili na modę i tym samym mieli swoje pięć minut. Z drugiej jednak strony - jedno z tego typu dzieł zawsze wyprzedza resztę, co oznaczałoby jednak, że w większym lub mniejszym stopniu autorzy pozostałych musieli się na nich w jakimś stopniu opierać.

Pierwszą tego typu falą, jaka pamiętam, był szał wywołany "Harrym Potterem". "Nagle" pojawiło się więcej powieści o dzieciach lub nastolatkach, które odkrywają, że nie są takie zwykłe (przyznam, że niektóre z nich były niezłe). Dalej była saga "Zmierzch", po której pojawiło się stado książek i filmów o podobnej fabule i przedstawionym świecie: tym razem bez magii, za to z mitycznymi istotami, niemal obowiązkowo z wampirami i wilkołakami. Ha, nawet okładki i plakaty były podobne. Wreszcie rynek podbiły "Igrzyska Śmierci" Suzanne Collins, po których jedynie kwestią czasu było pojawienie się naśladowców. Do bardziej udanych i nawet w miarę oryginalnych można zaliczyć trylogię "Więzień labiryntu" Dashera Jamesa, której pierwsza część została właśnie niedawno sfilmowana. tutaj zaznaczam, że dalsza część wpisu traktuje tylko o filmie i zakładam, że nikt nie wie, co się działo dalej.

czwartek, 15 stycznia 2015

Eskadra "Czerwone ogony" - zapomniani bohaterowie II Wojny Światowej

Red Tails

USA 2012
Scenariusz: Aaron McGruder, John Ridley
Reżyseria: Anthony Hemingway

Mało kto wie, że jednym z najbardziej rasistowskich narodów w okresie międzywojennym były Stany Zjednoczone Ameryki. Podziały rasowe zaznaczały się niemal w każdej dziedzinie życia, a sytuacja w kraju niesamowicie przypominała RPA za czasów apartheidu. Istniały kościoły dla białych i czarnych, szpitale, szkoły i tak dalej. Co ciekawe, w Alabamie, w mieście o nazwie Tuskegee, założono nawet uniwersytet dla ludności kolorowej. Sytuacja jeszcze wiele lat po wojnie nie uległa znaczącej poprawie.

Jedynym miejsce, w którym podziały rasowe zaznaczały się w nieco mniejszym stopniu, było wojsko. Co prawda specjalny raport z 1925 roku stwierdzał, że Czarni nie są mogą być pełnowartościowymi żołnierzami, gdyż są tchórzliwi, nieposłuszni, mają skłonność do niesubordynacji i nie można na nich polegać. Jednak nie uszedł uwagi wojskowych drobny drobny epizod z okresu ataku na Pearl Harbor, kiedy to czarnoskóry pomocnik kucharza na jednym z okrętów w momencie ataku rzucił wszystko i kiedy inni miotali się w panice, on wśród eksplozji, huku i płomieni podbiegł do karabinu, po czym zestrzelił japoński samolot. Dlatego czarni zaczęli w coraz większym stopniu wnikać w szeregi armijne, gdzie niejednokrotnie wykazywali się odwagą i walecznością.

piątek, 9 stycznia 2015

Koralina i tajemnicze drzwi - dlaczego dzieci lubią się bać?

Coraline

USA 2009
Scenariusz i reżyseria: Henry Selick
Na podstawie powieści Neila Gaimana "Koralina"

Neil Gaiman to jeden z najciekawszych artystów naszych czasów. Pisarz i scenarzysta, twórca wielu oryginalnych powieści (zwykle utrzymanych w konwencji "urban fantasy"), w których komedia miesza się z horrorem, a groteska z dramatem. Moim ulubionym dziełem Gaimana jest powieść "Nigdziebądź", będąca adaptacją słuchowiska radiowego i scenariusza opisanego już przeze mnie serialu. Mało kto wie, że Gaiman pisze też książki dla dzieci, w dodatku utrzymane w tej samej stylistyce, czyli mieszanki komedii i horroru! Najbardziej znane "dziecięce" dzieła Gaimana to "Księga cmentarna" o dziecku wychowanym przez duchy zamieszkujące cmentarz oraz "Koralina", która jest już powieścią dojrzalszą i z której również dorośli mogą się wiele nauczyć.

piątek, 2 stycznia 2015

Nocne Zło - każdy z nas ma w sobie bestię

Night Flier

USA, Włochy 1997
Scenariusz: Mark Pavia, Jack O'Donnell
Reżyseria: Mark Pavia
Na podstawie opowiadania Stephena Kinga "Nocny latawiec"

W ostatni weekend listopada miałem przyjemność uczestniczyć we wrocławskim konwencie miłośników grozy i horroru "Zamczysko". Jedną z ciekawszych prelekcji była ta dotycząca filmów o wampirach. Omawiano głównie produkcje bardziej ambitne, a czasem mniej znane. Prelegenci chcieli po prostu ukazać, że wampir wcale nie musi być postacią groteskową czy wręcz śmieszną, jak to się stało w ostatnich latach.

Pierwotnie wampir był na wskroś zły; był istotą bezwzględną i okrutną. Był symbolem tego, co w człowieku najgorsze. Nieprzypadkowo dawne przesądy nakazywały drastyczne metody zabójstwa wampira, wliczając tu takie kwiatki jak obcięcie głowy i położenie między nogami zmarłego - takie bezczeszczenie zwłok było czymś lepszym, niż zmartwychwstanie bestii. Wizerunek wampira jako złego i okrutnego pojawia się jednak stosunkowo rzadko; nawet w bardziej ambitnych filmach ukazywany jest często jako postać tragiczna. Do wyjątków należy mało raczej znany w Polsce film "Nocne zło" powstały na motywach opowiadania "Nocny Latawiec" Stephena Kinga, o którym to filmie dzisiaj pragnę parę słów popełnić.