Maleficent
USA 2014Scenariusz: Linda Woolverton, Paul Dini
Reżyseria: Robert Stromberg
"Śpiąca królewna" to jedna z tych baśni, które zna każdy. Ciekawe, że większość z nas, słysząc ten tytuł, ma przed oczami ekranizację Disneya z 1959 roku. Animacja ta zyskała zasłużoną sławę, prezentując poziom wykonania nieosiągalny wówczas przez żadną inną wytwórnię na świecie. Jedną z przyczyn tej sławy jest wyraziste przedstawienie złej czarownicy noszącej imię Maleficent (tłumaczone po polsku na Diabolinę).
Disneyowska czarownica zrywała z wizerunkiem okropnej, brzydkiej złej wiedźmy, obdarzonej obowiązkowo podartym ubraniem, krzywym nosem i mnóstwem brodawek. Była przerażająca (przynajmniej dla 6-latka), ale na swój sposób piękna i majestatyczna. Przypadkiem Disney osiągnął efekt raczej niezamierzony: zło definitywnie przestało być odrażające, zaś stało się na swój sposób fascynujące - okazało się, że możemy sobie dopingować dobrych, ale kochamy się w złych charakterach. Zaraz, czy aby na pewno złych? Dlaczego właściwie czarownica rzuciła klątwę na niewinne dziecko? Co pchnęło ją do takiego czynu?

Co było potem, teoretycznie wszyscy wiemy. Teoretycznie, bo ten film - pomijając kilka scen - przedstawia wszystko z punktu widzenia Diaboliny, a więc pewne wydarzenia i motywy bohaterów widzimy inaczej, niż do tej pory. Okazuje się, że "zła" czarownica jest w istocie postacią tragiczną, której widz nie potrafi nienawidzić: poznajemy ją jako wesołą i uśmiechniętą wróżkę, która dopiero z czasem zamieniła się w rozgoryczoną i ponurą wiedźmę. Historia opowiadana z jej punktu widzenia jest smutna i wypełniona cierpieniem;
zarówno jej własnym, jak i innych. "Czarownica" jest przez to bliższa klimatem oryginalnym wydaniom baśni braci Grimm - gdzie siostry
Kopciuszka odcinają sobie palce lub piętę, zamiast po prostu wciskać na siłę za
ciasny bucik.

Ciężki i mroczny klimat filmu rozjaśniają sceny, kiedy możemy podziwiać magiczną Knieję - królestwo Diaboliny. Twórcy filmu co prawda nie byli bardzo oryginalni, gdyż miłośnicy "Ciemnego Kryształu" Jima Hensona oraz "Władcy Pierścieni" Petera Jacksona zauważą liczne inspiracje wspomnianymi dziełami. Po prawdzie, miałem też odczucie lekkiej inspiracji "Avatarem" w scenach nocnych, gdzie cała puszcza jest rozświetlona przez rośliny i zwierzęta, czasami również podobne z kształtu. Knieja stanowi silny kontrast wobec ponurego, pogrążonego w brązach i szarościach królestwa ludzi. To nie przypadek, gdyż z całego filmu przebija pochwała pierwotnej więzi z Naturą. Do tego muszę jeszcze zwrócić uwagę na wizerunek Diaboliny z początku filmu - jest to chyba jedyne znane mi przedstawienie wróżki leśnej jako mało u nas znanej córki Pana, a właściwie jednego z jej wariantów - kobiety posiadającej ptasie skrzydła i baranie rogi. Ciekawa, rzadka i warta odnotowania rzecz.
"Czarownicę" mogę podsumować jednym słowem - piękna. Jest baśnią w pełnym tego słowa znaczeniu. Magiczny świat jest ważny, ale ważniejsze są klimat, historia i przesłanie, które ze sobą niesie. Pod tym względem "Czarownica" nie zawodzi. Jeśli przy tym lubicie czasem wzruszyć się i obejrzeć film z jednej strony mało rzeczywisty, a z drugiej - poważny w formie i wymowie, to polecam. Jednak uprzedzam - nie jet to film niosący otuchę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz