Sicario
USA 2015Scenariusz: Taylor Sheridan
Reżyseria: Denis Villeneuve
Granica między USA a Meksykiem przypomina strefę zmilitaryzowaną: ogrodzenia, kamery, czujniki ruchu. Mimo takich zabezpieczeń co roku kilkanaście tysięcy ludzi próbuje ją przekraczać. Pochodzą nie tylko z Meksyku, ale całej Ameryki Środkowej. Uciekają od biedy, korupcji, wszechobecnych i potężnych karteli narkotykowych i ciągłego poczucia zagrożenia. Wielu się to nie udaje - są zatrzymywani i zawracani z powrotem. Amerykańska straż graniczna działa tam wyjątkowo bezwzględnie, często lekce sobie ważąc prawa człowieka. Jednak nie należy się temu do końca dziwić.
Prawdopodobnie żadna granica lądowa w dziejach nie padła ofiarą tak ogromnej ilości prób nielegalnego przekroczenia. I przez mało którą transportuje się tyle narkotyków. Nie bądźmy naiwni - wiele osób forsujących tę granicę nie szuka lepszego życia, lecz trudni się szmuglowaniem nielegalnych towarów. Amerykańskie służby mają w związku z tym pełne ręce roboty. Co gorsza, ich funkcjonariusze często mogą jedynie bezsilnie patrzeć, jak zatrzymane przez nich osoby są transportowane do granicy, a w Meksyku chodzą sobie po ulicach jakby nigdy nic. Ba, często są głównymi "pracodawcami" lokalnych społeczności.
Walka z przestępczością jest tam wyjątkowo trudna. Ścisłe trzymanie się zasad i obowiązującego prawa wydaje się być nieskuteczne. Amerykańska policja bawi się w aresztowania, przesłuchania, podczas gdy członkowie grup przestępczych rozrywają swoich wrogów na kawałki. A często przedtem mordują całe rodziny. W tej sytuacji jedyne, co pozostaje, to działać na granicy prawa. To powoduje niechęć Meksykanów do służb porządkowych USA i dalszą eskalację wzajemnej nienawiści. Jednak w tej trudnej sytuacji jest to najlepsze rozwiązanie. O tym, jak działa ten mechanizm i jakie pociąga ofiary, opowiada znakomity dramat "Sicario".
Bohaterką filmu jest agentka FBI Kate Macer. Bierze ona udział w akcji odbicia zakładników porwanych przez członków jednego z narkotykowych karteli. Podczas akcji odnajduje ona ciała dziesiątek ofiar bandytów; na domiar złego ukryta pułapka staje się przyczyną ogromnych strat. Po tej akcji Kate poproszona jest na spotkanie z szefem. Biorą w nim udział agent CIA Matt Graver oraz tajemniczy Alejandro Gillick. Stają oni na czele specjalnego oddziału, którego zadaniem jest likwidacja szefa jednego z karteli. Jeśli misja się powiedzie, zostanie zlikwidowany jeden z najgroźniejszych karteli i zmniejszy się ilość przemycanych narkotyków. Jednak akcja wymaga działania nieraz jawnie sprzecznego z prawem. Idealistka Kate zaczyna mieć poważne wątpliwości co do słuszności działań swoich kolegów.
"Sicario" nie jest, czego się początkowo obawiałem, krytyką amerykańskiego rządu czy służb porządkowych. Jest raczej krzykiem rozpaczy wobec świata, w którym żeby przetrwać, trzeba porzucić wszelkie zasady cywilizowanego człowieka i obudzić w sobie bestię. W tym filmie nie ma dobrych bohaterów. Sposób ukazania postaci, nawet tych drugoplanowych, sprawia, że widz zaczyna mieć poważne wątpliwości, czy w przedstawionym świecie istnieje jeszcze dobro i jakiekolwiek wartości i czy ma sens ich przestrzeganie w rzeczywistości. Trzymanie sie zasad moralnych jest w "Sicario" nieefektywne i skazane na porażkę.
Dotyczy to niemal wszystkich bohaterów. Najlepszym tego przykładem jest Matt, agent CIA. Wyraża się on o przepisach i z jawną pogardą. Wydaje się, że traktuje je jedynie jako utrudnienia w wykonaniu zadania, a obejście ich to niemal osobisty sukces. W rzeczywistości jest pragmatykiem. Doskonale zdaje sobie sprawę i mówi wprost o tym, że działania zgodne z prawem nie mają najmniejszego sensu i do niczego nie prowadzą. Dopuszcza się więc czynów typowych dla ludzi, których zażarcie zwalcza: oszustwa, stosowania żywej przynęty, a także tortur. Alejandro zaś nie kieruje się żadnym wyższym celem. Za sprawą tragedii do czynu napędza go czysta żądza krwi.
Jego działania są usprawiedliwione o tyle, że moralność w świecie "Sicario" jest cechą słabeuszy. Tutaj za przykład może posłużyć Reggie, partner Kate, jawnie krytykujący działania Matta i jego grupy. Nie zyskuje posłuchu; przeciwnie - spotyka się z pogardą i docinkami. Nie inaczej sprawa przedstawia się z główną bohaterką. Kate ma szczerą nadzieję na choć częściowe rozwiązanie sprawy. Mając świeżo w pamięci, co spotkało jej kolegów, pała chęcią działania - ale nie zemsty. Zgadza się więc na udział w akcji, ale nie akceptuje metod, jakie są stosowane przez jej nowych kolegów. To sprawia, że jej rola sprowadza się do biernej obserwatorki tego, co robią inni. W przeciwieństwie do Reggiego nie ma jednak odwagi wycofać się wcześniej - brnie więc dalej w pułapkę, stając się marionetką w rękach Matta. Od tego momentu niezależnie, co zrobi - przegra. Może być wierna zasadom - jednak wtedy zaprzepaści całą misternie przygotowaną operację i zupełnie niczego nie osiągnie.
Podwójna moralność jest cechą obu walczących stron. Jednak postępowanie Meksykanów wydaje się łatwiejsze do zaakceptowania. Co pewien czas widz obserwuje sceny z mieszkania pewnego Meksykanina - troskliwego męża i ojca. Ten sam człowiek nie ma najmniejszych skrupułów, by współpracować z narkotykowym kartelem. Jego szef, odpowiedzialny za śmierć dziesiątek osób, często niewinnych, prowadzi interesy przez telefon, by jak najdłużej cieszyć się towarzystwem żony i dzieci. Czyżby przestępcy byli bardziej ludzcy? Może na to wskazywać fakt, że po stronie amerykańskiej nikt nie ma rodziny i o niej nie myśli. Jednak nie łudźmy się - w "Sicario" dobrych bohaterów nie ma. Ludzie tak czuli wobec swoich rodzin nie mają żadnych skrupułów, by skazywać na śmierć swoich wrogów lub szmuglować narkotyki - przez co robią to samo, ale niewinnym ludziom.
"Sicario" to film trudny, ale piękny - również pod względem technicznym. Koncentrowanie się na bohaterach nie przeszkodziło twórcom pokazać kilku zapierających dech w piersiach krajobrazów; sielskich i malowniczych, jakże niepasujących do wszechobecnego okrucieństwa. Muzyka ograniczona jest do niezbędnego minimum, przez co dobrze słychać dźwięki aut, mowę ludzi, a także odgłosy miasta w tle. W większości scen dużą część ekranu zajmuje twarz któregoś z bohaterów. Dzięki temu widz ma wrażenie, że siedzi tuż obok i śledzi całą akcję z pozycji obserwatora. Jeśli miałbym wymienić wadę tego filmu, to byłaby nią główna bohaterka. Teoretycznie osoba prawa i obdarzona zasadami moralnymi powinna być wzorem; w rzeczywistości jej chęć kurczowego trzymanie się przepisów zakrawa na głupotę, a wiara, że postępując ściśle zgodnie z prawem coś osiągnie - na niewiarygodną naiwność. Poza tym muszę powiedzieć, że jak na agentkę FBI jest stosunkowo słabo wyszkolona i łatwo daje się zaskoczyć. Na domiar złego zbyt łatwo daje sobą pomiatać. Cóż, nie jest to wzór oficera, przy którym czułbym się bezpiecznie. Ale może właśnie o to chodziło.
"Sicario" to dzieło bardzo ciężkie, którego treść jest jednak w znacznej mierze oparta na prawdziwych metodach działania służb specjalnych. Treść filmu trudno znieść, a przesłanie - zaakceptować. Wydaje się jednak, że w świecie, w którym wróg stosuje wszelkie, najbardziej barbarzyńskie metody walki, nie ma innej rady niż zniżyć się do jego poziomu. Czyniąc tak, przegramy moralnie. Jednak postępując inaczej - przegramy pod każdym innym względem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz