piątek, 1 stycznia 2016

Przygody Ewoków - Gwiezdne Wojny to nie tylko Jedi

The Ewok Adventure: Caravan of Courage

USA 1984
Scenariusz: George Lucas, Bob Carrau
Reżyseria: John Korty 

Ewoks: The Battle of Endor

USA 1985
Scenariusz: George Lucas, Jim Wheat, Ken Wheat
Reżyseria: Jim Wheat, Ken Wheat

W ostatnich dniach sieć została zalana dziesiątkami artykułów, notatek, recenzji i przemyśleń na temat "Przebudzenia mocy". Jako wielki fan uniwersum "Gwiezdnych Wojen" uznałem, że milczeć mimo wszystko nie powinienem, ale zamiast zamiast pisać kolejny tekst o tym, czy powinien być czarny szturmowiec, czy dziewczyna powinna walczyć mieczem świetlnym (zainteresowanych informuję, że w obu tych kwestiach moja odpowiedź brzmi: nie widzę przeciwwskazań), postanowiłem zająć się innymi, nieco odsuniętymi w cień dziełami George'a Lucasa; filmami, które jednak uczyniły moje dzieciństwo nieco milszym.

W czasach, gdy zagraniczne filmy oglądało się głównie na podłej jakości pirackich nagraniach na kasetach VHS, udało się raz wypożyczyć, jakbyśmy powiedzieli dzisiaj, dwupak: kasetę zawierającą aż dwa filmy: "Przygodę Ewoków" i "Ewoki: Bitwa o Endor". Lata później dowiedziałem się, że Lucas polubił te urocze pluszowe misie, dzięki którym pokonanie Palpatine'a stało się możliwe i postanowił poświęcić im film typowo familijny, a wręcz dla dzieci i młodzieży. Tak powstała "Przygoda Ewoków" . Film spotkał się z dobrym przyjęciem, był też - jak na produkcję telewizyjną - przyzwoicie nakręcony, więc szybko zapadła decyzja o nakręceniu drugiego filmu, "Bitwy o Endor".


"Przygoda Ewoków" to opowieść o rodzinie Towani, której statek uległ awarii i rozbił się na Endorze. Tuż po katastrofie poznaje ona Ewoków, którzy początkowo nie ufają obcym. Jednak Cindel, najmłodsza w rodzinie, szybko zaprzyjaźnia się ze znanym z "Powrotu Jedi" Wicketem. To sprawia, że rozbitkowie stają się pełnoprawnymi członkami społeczności. Niestety rodzice zostają porwani przez Goraksa - potężną istotę żyjącą w odległych górach. Dzieci porwanych - Cindel i jej starszy brat Mace - wraz z Ewokami pod przywództwem Wicketa wyruszają na pomoc. Jak można się domyśleć, film kończy się szczęśliwie, skoro powstała druga część. 

"Bitwa o Endor" zaczyna się dość wstrząsająco jak na film familijny. Oto wioska Ewoków zostaje napadnięta przez bandę zbirów z rasy jaszczuropodobnych Saynassan. Porywają oni Ewoków, a członków rodziny Towani, z wyjątkiem nieszkodliwej z ich punktu widzenia Cindel, bezlitośnie zabijają. Zdobywają przy tym źródło mocy statku kosmicznego, wierząc, że da im ono niewyobrażalną moc. Na szczęście Cindel i Wicketowi udaje się uciec. Szukając schronienia, trafiają do ukrytej w lesie chatki Noa, rozbitka tkwiącego na Endorze od wielu lat. Noa, początkowo niechętny przybyszom, postanawia im pomóc, zwłaszcza że porwane przez Saynassan źródło mocy pozwoli jemu i Cindel powrócić do domu.

Oba filmy, mimo że osadzone w świecie "Gwiezdnych Wojen", mocno odbiegają formą od pozostałych filmów Lucasa i więcej mają wspólnego z fantasy. Poza statkami kosmicznymi (niesprawnymi zresztą) i blasterami niewiele jest tu techniki. Głównymi bohaterami są Ewokowie, zaś ludzie - chociaż to ich losy są motorem fabuły - pełnią funkcję raczej dodatkową. Poza tym filmy pomyślane były jako familijne, ich główną ludzką bohaterką jest kilkuletnie dziecko, więc celowo ograniczono technikę do minimum. Pojawia się za to wiele elementów baśniowych. Mamy różne stwory zamieszkujące Endor, żywcem przeniesione z filmów fantasy, z których część jest nieprzyjazna, a inne, jak ultraszybki i przesympatyczny Teek, pomagają bohaterom. Nie ma "ludzkich" przeciwników, za to pojawiają się istoty potworne, złe i okrutne z natury. Bohaterowie muszą walczyć najpierw w Goraksem, którego wygląd i tryb życia przypomina legendarne trolle, a następnie z Saynasanami, którzy są wcieleniem ludzi-jaszczurów występujących w wielu dziełach fantasy, zwykle jako rasa okrutna i wroga ludziom.

Mojemu sercu bliższa jest nieco bardziej "dorosła" i nieco mroczniejsza "Bitwa o Endor", której chciałbym poświęcić nieco więcej miejsca i zająć się nią jako fan "Gwiezdnych Wojen". Po tym filmie najlepiej widać, że Lucas chciał odpocząć od konwencji SF i zająć się kinem lżejszym, mniej skomplikowanym, za to bardziej przystępnym dla dzieci. Stąd mamy liczne nawiązania do archetypowych rozwiązań ze światów fantasy - oto parę przykładów. Pokojowa rasa sympatycznych protagonistów zostaje napadnięta przez najeźdźców niemających nic wspólnego z ludźmi. Dobro jest początkowo znacznie słabsze od zła, ale z czasem rozwija się i zdobywa siłę, dzięki której może wygrać. Siły zła są skłócone, skłonne do bezsensownej przemocy, zaś dobrzy potrafią działać wspólnie, co daje im ogromną przewagę. 

Ciekawostką w "Bitwie o Endor" jest wątek, który nieco wzburzył co bardziej ortodoksyjnych fanów "Gwiezdnych Wojen", a mianowicie istnienie magii. Przejawia się to w postaci czarownicy Charal. Dysponuje ona umiejętnościami, które nie pojawiły się wcześniej (ani później) w żadnym filmie z uniwersum. Potrafi zmienić postać, a także zmienić się w kruka przy użyciu określonych zaklęć i rekwizytów. Daje się zauważyć, że Charal dysponuje wiedzą na temat techniki, lecz nie potrafiąc przystępnie wyjaśnić działania skomplikowanych urządzeń, ucieka się do nazwania "magią" wszystkiego, co jest Saynassanom nieznane.

Saynassanie to kolejny ciekawy element filmu. W "Bitwie o Endor" są nazywani "rabusiami" (ang. "marauders"), a ich przynależność nie jest określona. Wiadomo, że reprezentują wyższy poziom rozwoju niż Ewoki, znajdują się mniej więcej na poziomie wczesnego średniowiecza. Mieszkają w kamiennej twierdzy, umieją posługiwać się bronią palną, ale w razie potrzeby używają też białej. W odróżnieniu od Ewoków korzystają ze zwierząt pociągowych i znają się na metalurgii. Zastanawiająca jest ukazana w filmie sprzeczność: "rabusie" uważają skomplikowane urządzenia techniczne za wytwór magii, jednak sami korzystają z blasterów, a widok statku kosmicznego ich nie dziwi. Jak to wyjaśnić? W kilku komiksach ze świata "Gwiezdnych Wojen" pojawia się rasa humanoidalnych gadów nazywanych Saynassanami (dlatego używałem tej nazwy), których wyjątkowo agresywny odłam został skazany na banicję. Wygnańcy ukradli statek kosmiczny, ale nie znali sztuki pilotażu, więc statek rozbił się na Endorze. Dlatego mieli blastery, a wygląd statku kosmicznego był im znany.

Chęć wyjaśnienia pochodzenia najeźdźców i pozornej sprzeczności ich kultury doprowadziła do kolejnych nieścisłości. Otóż, chcąc wyjaśnić, czemu w "Powrocie Jedi" Saynassanie się nie pojawiają (a przecież jako rasa wyżej rozwinięta powinni zwrócić na siebie uwagę), uznano, że akcja "Przygody Ewoków" i "Bitwy o Endor" osadzona jest rok przed finałową bitwą z siłami Imperium. Jeśli tak, to jednak jak wyjaśnić fakt, że w "Powrocie Jedi" Wicket traktuje przybyszów z nieufnością, a w "Przygodzie Ewoków" sprawia wrażenie, że zna już ludzi i ich technikę? Dlaczego w "Bitwie o Endor" Wicket mówi płynnie w ludzkiej mowie, a w "Powrocie Jedi" porozumiewa się z ludźmi wyłącznie na migi i za pośrednictwem tłumacza? Czasami jednak lepiej, by wszystkiego na siłę nie wyjaśniać i pewne rzeczy pozostawić naszej fantazji. Szczególnie, że oba filmy o Ewokach były pomyślane nie jako spin-off, lecza raczej alternatywna historia kontaktu Ewoków z rozwiniętą cywilizacją.

Na koniec zajmijmy się stroną techniczną. Oba filmy były filmami telewizyjnymi. Z jednej strony nazwisko Lucasa gwarantowało sukces; z drugiej - nieco obawiano się inwestować zbyt wiele w film nawiązujący do znanej serii, ale bez jej głównych i rozpoznawalnych bohaterów. Efekty tego są niestety widoczne. Każdy fan zauważy ogromną różnicę w stronie wizualnej między "Nową Nadzieją" a "Powrotem Jedi", na korzyść tej drugiej naturalnie. Tymczasem filmy o Ewokach to dekada wstecz: ruchy zwierząt tworzone były metoda poklatkową, sprawiają więc wrażenie nieco sztucznych, momentami tracą na płynności. W paru miejscach widać, że krajobraz w tle jest namalowany. Taka metoda jest często stosowana również we współczesnych produkcjach, a była użyta m.in, w "Nowej Nadziei" jednak tam zadbano o realizm namalowanego obrazu, a tutaj tego brak. Jedno się jednak nie zmieniło - kostiumy. Jak wyglądają Ewoki - wiadomo. Saynassanie to stwory przypominające lądowe wersje "Potwora z Czarnej Laguny" - beznose, bezuche bestie wyposażone w potężne pazury w łapach nasuwają skojarzenia z czymś dzikim i niebezpiecznym. Inne zwierzęta pojawiające się z filmach to różnorakie potwory, często znacznie większe od ludzi, których animacja ruchu może i pozostawia wiele do życzenia, ale ich wygląd i dopracowanie kostiumów (tam, gdzie się one pojawiają) - na pewno nie.

Generalnie "Przygodę Ewoków" i "Bitwę o Endor" mogę z czystym sumieniem polecić jako familijne, przeznaczone także (a może przede wszystkim) dla młodych widzów. W filmach nie ma nadmiaru przemocy, a pozytywne emocje i przesłanie równoważą momenty strachu i niepewności. Są więc typową baśnią, z przygodą, wartką akcją, ciekawą fabułą i przesłaniem, że zawsze warto sobie pomagać i walczyć o to, co jest dla nas ważne. Nawet jeśli po drodze trzeba pokonać parę strachów, to co z tego? Przecież nie jesteśmy sami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz