piątek, 27 maja 2016

Alicja w Krainie Czarów - o problemach samodzielności

Alice in Wonderland

USA 2010
Scenariusz: Linda Woolverton
Reżyseria: Tim Burton

Lada chwila na ekranach kin pojawi się "Alicja po drugiej stronie lustra" Tima Burtona. Już teraz mogę napisać, że na pewno będę zauroczony. Z filmami Tima Burtona mam bowiem taki problem, że zupełnie nie umiem być wobec nich obiektywny. Próbowałem, naprawdę, ale mi nie wychodzi. Wielu na ten przykład narzekało na "Mroczne Cienie", które uważałem za film przecudowny, wzruszający i klimatyczny. Podobnie zacięcie krytykowano burtonowską "Alicję w Krainie Czarów", która też bardzo mi się podobała. Pomyślałem, że może z czasem zachwyt mi przeszedł. Obejrzałem sobie więc ten film jeszcze raz i... Cóż, przykro mi, nadal mnie zachwyca.

Wydaje mi się, że problemem tego filmu okazała się niewłaściwa promocja. Z jakiegoś powodu w wielu pismach i serwisach filmowych opisywano ten film jako "adaptację powieści Lewisa Carrola". To oczywiście bzdura totalna - sam Burton zresztą nigdy nie traktował tak tego dzieła. Jego zamierzeniem było pokazać, co się dzieje z młodymi ludźmi, kiedy dorastają, a wspomnienia o ich osobistych Krainach Czarów stają się mglistym cieniem przeszłości, wyblakłym snem i zbiorem dziecięcych marzeń o nieziemskich krainach.

piątek, 20 maja 2016

Dragon Nest: Wojownicy Świtu - idealne naśladownictwo nie gwarantuje sukcesu

Long Zhi Gu Zhi Hei Long Jue Qi

Chiny 2014
Reżyseria: Yuefeng Song

Podczas opisywania swoich refleksji na temat "Kronik wojny na Lodoss" wspominałem, że (chociaż to ponoć nie świadczy za dobrze o moim poziomie intelektualnym), że lubię dzieła z rodzaju "heroic fantasy", gdzie grupa bohaterów o odmiennych zdolnościach łączy siły, by wykonać pewne zadanie odmieniające losy świata. Po drodze najczęściej występują wątki poboczne, które pozwolą bohaterom nabyć pewnych umiejętności. Cały mechanizm jest wzorowany na grach fabularnych z gatunku RPG. 

Problemem z tego typu dziełami jest fakt, że powstało tego już sporo. Co gorsza, w wielu tego typu dziełach powielają się te same wątki: mamy zwykle trzy rasy inteligentne (ludzi, elfy i krasnoludy), które walczą ze złymi goblinami bądź orkami. Każda rasa ma przypisane pewne umiejętności i cechy. Rozumiem, że krasnolud musi być tym silnym, małym draniem, który w kółko myśli o złocie, ale indywidualnych bohaterów można przecież zróżnicować. Chlubnym wyjątkiem jest Terry Pratchett, który w powieści "Panowie i Damy" uczynił z elfów istoty z gruntu złe z powodu braku empatii i niezwykłego poczucia wyższości nad ludźmi. Kiedy więc usłyszałem o chińskiej animacji "Dragon Nest: Wojownicy Świtu", usiadłem do niej z mieszanymi uczuciami, gdyż bałem się kolejnego powielenia schematów. Jednak zachęcał mnie fakt, że patrząc na plakat widziało się postacie stworzone kreską typową dla anime. Zaraz, anime? Przecież to film chiński! W tym momencie zapaliła mi się lampka ostrzegawcza, która nie zgasła do samego końca.

piątek, 13 maja 2016

Ghost Rider - o współczesnych kowbojach Ameryki

Ghost Rider

USA, Australia 2007
Scenariusz: David S. Goyer, Mark Steven Johnson, Shane Salerno
Reżyseria: Mark Steven Johnson

Jak nienawidzę samochodów, tak samo mocno kocham motocykle. Sam jeździć na tym nie umiem, ale kiedy tylko we Wrocławiu odbywa się jakiś zlot motocyklowy, zawsze się pojawiam po to, żeby popatrzeć na te cudne maszyny. Obserwując je i ich właścicieli, utwierdzam się w przekonaniu, że motocykl to nie tylko wozidełko do przenoszenia się z miejsca na miejsce - to styl życia.

Jeszcze wyraźniej jest to widoczne w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Kraj ten oferuje ogromne przestrzenie, długie drogi i nieziemskie krajobrazy - idealne warunki do uprawiania turystyki motocyklowej. Z daleka od wielkich miast czymś normalnym jest widok chopperów - mocno podrasowanych motocykli, głównie firmy Harley-Davidson oczywiście, z chromowanymi ramami i fantastycznymi malowidłami. Tworzenie takiego arcydzieła trwa czasami lata i kosztuje sporo pieniędzy, ale efekt finalny rzuca na kolana. Znalezienie dwóch identycznych chopperów graniczy z cudem - inwencja twórców skutecznie temu zapobiega. Podziw dla motocykli sprawił, że zachwyciły mnie filmy uznawane za kultowe, jak "Easy Rider", ale też kultowe jakby troszkę mniej - na przykład "Ghost Rider". Dobra, możecie się śmiać. Ale spróbujcie na ten film spojrzeć troszkę innym okiem.

piątek, 6 maja 2016

Jack Pogromca Olbrzymów - do czego służą klejnoty koronne?

Jack the Giant Slayer

USA 2013
Scenariusz: Darren Lemke, Christopher McQuarrie, Dan Studney
Reżyseria: Bryan Singer

Czym są klejnoty koronne, mam nadzieję, każdy wie, ale na wszelki wypadek przypomnę. Są to przedmioty będące oznaką godności królewskiej, używane podczas koronacji i oficjalnych uroczystości. Zwykle są one otaczane wielkim szacunkiem i starannie pilnowane. Są bowiem cenne nie tylko jako rzadkiej urody precjoza, ale też jako unikalna pamiątka historyczna i kulturowa. Nietrudno zrozumieć, dlaczego Polacy po odzyskaniu niepodległości - najpierw w 1918, a potem w 1945 - włożyli tyle wysiłku, by odzyskać chociaż część insygniów koronacyjnych, które przetrwały burze dziejowe. Co składa się na klejnoty koronne? Berło, tzw. jabłko (czyli kula zwieńczona krzyżem będąca oznaką władzy zależnej tylko od Boga), miecz oraz korona.

Klejnoty koronne, a właściwie insygnia koronacyjne, to przedmioty magiczne. Nieprzypadkowo, bo z władzą królewską wiązało się niegdyś wiele przesądów. Mówiło się o tym, że tylko jeśli odpowiednia osoba przyjmie insygnia, kraj będzie cieszył się dobrobytem. Zasada "właściwy człowiek na właściwym miejscu" wydaje się dzisiaj oczywistością, ale dawniej wielu prostych ludzi wierzyło, że to za sprawą połączenia charakteru z insygniami królewskimi rodzi się prawdziwie dobry władca. Szczególną rolę odgrywała tu korona. Miecz czy berło były często spotykanymi elementami uzbrojenia, więc nie zyskiwały większego szacunku, a symbolika jabłka nie dla wszystkich była zrozumiała. Za to symbolika korony była oczywista. W dość ciekawy i oryginalny sposób przedstawiono tę symbolikę w filmie "Jack Pogromca Olbrzymów", luźno nawiązującego do znanej baśni o chłopcu, który przypadkiem dotarł do krainy zamieszkałej przez gigantów.