Re-Animator
USA 1985Scenariusz: Dennis Paoli, Stuart Gordon
Reżyseria: Stuart Gordon
Na motywach opowiadania "Herbert West - Reanimator"
Jednym z najgenialniejszych pisarzy, jakich znam, jest Howard Phillips Lovecraft. Pochłaniałem jego dzieła hurtowo, zachwycałem się tworzonymi przez Lovecrafta fantasmagoriami i ile razy nie czytałbym opowiadania "Zew Cthulhu", tyle razy czuję grozę bijącą z każdego słowa. Lovecraft był geniuszem nastroju: wiedział, jak rozwijać fabułę, by czytelnik poczuł od samego początku pewien niepokój, a potem wraz z bohaterami odkrywał przerażającą rzeczywistość świata przedstawionego. Znamienna rzecz, że Lovecraft nigdy nie posługiwał się tak niskich lotów chwytami jak opisy pełne krwi i przemocy czy erotyki.
Prozę napisaną w ten sposób dobrze się czyta, ale stanowi ona wyjątkowo niewdzięczny temat dla filmu. Bardzo trudno jest oddać atmosferę grozy. Oceny takich filmów oscylują od najwyższych do najniższych not. Moim zdaniem taki właśnie "Lovecraftowski" charakter ma film "Obecność", który do dzisiaj uważam za najlepszy horror w historii kina, ale wiele osób się ze mną nie zgodzi. W tej sytuacji rozumiem, że niewielu twórców zmierzyło się z prozą Lovecrafta. Wydawałoby się, że najlepiej do sfilmowania nadają się te jego dzieła, które opisują nie odczucia i atmosferę, ale skupiają się na przeżyciach. Do tej grupy należy powieść "Herbert West - Reanimator" o pracach tytułowego bohatera mające na celu opracowanie serum przywracania życia zmarłym.