piątek, 25 marca 2016

Reanimator - jak zniszczyć legendę.

Re-Animator

USA 1985
Scenariusz: Dennis Paoli, Stuart Gordon
Reżyseria: Stuart Gordon
Na motywach opowiadania "Herbert West - Reanimator"

Jednym z najgenialniejszych pisarzy, jakich znam, jest Howard Phillips Lovecraft. Pochłaniałem jego dzieła hurtowo, zachwycałem się tworzonymi przez Lovecrafta fantasmagoriami i ile razy nie czytałbym opowiadania "Zew Cthulhu", tyle razy czuję grozę bijącą z każdego słowa. Lovecraft był geniuszem nastroju: wiedział, jak rozwijać fabułę, by czytelnik poczuł od samego początku pewien niepokój, a potem wraz z bohaterami odkrywał przerażającą rzeczywistość świata przedstawionego. Znamienna rzecz, że Lovecraft nigdy nie posługiwał się tak niskich lotów chwytami jak opisy pełne krwi i przemocy czy erotyki.

Prozę napisaną w ten sposób dobrze się czyta, ale stanowi ona wyjątkowo niewdzięczny temat dla filmu. Bardzo trudno jest oddać atmosferę grozy. Oceny takich filmów oscylują od najwyższych do najniższych not. Moim zdaniem taki właśnie "Lovecraftowski" charakter ma film "Obecność", który do dzisiaj uważam za najlepszy horror w historii kina, ale wiele osób się ze mną nie zgodzi. W tej sytuacji rozumiem, że niewielu twórców zmierzyło się z prozą Lovecrafta. Wydawałoby się, że najlepiej do sfilmowania nadają się te jego dzieła, które opisują nie odczucia i atmosferę, ale skupiają się na przeżyciach. Do tej grupy należy powieść "Herbert West - Reanimator" o pracach tytułowego bohatera mające na celu opracowanie serum przywracania życia zmarłym.

piątek, 18 marca 2016

50 ocalonych - wojen nikt nie wygrywa

50 Dead Men Walking

Wielka Brytania, Kanada 2008
Scenariusz i reżyseria: Kari Skogland

Moje wyobrażenie o Irlandii nie pochodzi od żyjących tam na emigracji rodaków, lecz od jednej rodaczki, która wróciła do Polski. Wspomina Irlandię jako kraj kontrastów. Z jednej strony oaza spokoju, sympatycznych i życzliwych ludzi; z drugiej - jest Irlandia Północna. Wspomniana rodaczka była w Belfaście jeszcze w czasach, gdy zamachy bombowe i wzajemne polowania IRA i wojsk brytyjskich były niemal na porządku dziennym. Widziałem też parę zdjęć, na których widać policjantów i żołnierzy uzbrojonych po zęby, gotowych strzelać pod byle pretekstem, ale też trudno im się dziwić. 

Między IRA i Brytyjczykami toczyła się bezpardonowa wojna, w której wszystkie chwyty były dozwolone; wszystkie metody można było usprawiedliwić. Obie strony zabijały niewinnych ludzi, stosowały przemoc łącznie z torturami. IRA ma wśród wielu łatkę organizacji walczącej o wolność Irlandii; inni ludzie uważają obecnych na "zielonej wyspie" żołnierzy brytyjskich za bohaterów narażających życie w walce z terrorystami, ale prawda jest taka, że w środkach nie przebierali ani jedni, ani drudzy. Realia życia w Irlandii Północnej dobrze przedstawił film "50 ocalonych" luźno oparty na biografii Martina McGarlanda, aktywnego członka IRA, który jednocześnie szpiegował dla brytyjskiej policji.

piątek, 11 marca 2016

Piraniokonda - szkoła Cormana wiecznie żywa

Piranhaconda

USA 2012
Scenariusz: Mike MacLean
Reżyseria: Jim Wynorski

Czy wiecie może, kto to Roger Corman? Powinniście, bo u niego pobierali nauki tacy mistrzowie kina, jak James Cameron czy Francis Ford Coppola. A jeśli nie, to powyższe nazwiska zapewne wprowadziły Was nieco w błąd. Cóż, Corman raczej nie tworzył w swojej karierze filmów wybitnych. Prawda jest taka, że nazywany był (i czasem nadal jest) "królem kina klasy B".

Corman wypracował pewien oryginalny styl, który sprawił, że nawet najbardziej tandetne filmy firmowane jego nazwiskiem wcale nie są takie złe w oglądaniu. Fakt, że mamy do czynienia z różnymi dziwnymi mutantami, potworami i przygłupimi na ogół nastolatkami mniej lub bardziej chętnie gubiących ubrania przy byle okazji, ale warto przyjrzeć się paru aspektom jego filmów. Przede wszystkim, niezależnie od budżetu, zawsze cechuje je staranny montaż i doskonała praca kamery. Pomijając braki wynikające w niedostatków budżetowych, wizualnie trudno jest im coś zarzucić. Corman doskonale rozumiał, że jeśli film jest dobrze nakręcony, to pewne inne wpadki nie będą traktowane jak dowód na niekompetencję reżysera. Wiele ze "szkoły Cormana" wyniósł jeden z ulubionych jego "uczniów" - Jim Wynorski, którego kolejne dzieło mam zaszczyt zaprezentować.

piątek, 4 marca 2016

Kenau - o wolność Holandii

Kenau

Holandia 2014
Scenariusz: Karen van Holst Pellekaan, Marnie Blok
Reżyseria: Maarten Treurniet

Holandia to w moich oczach kraj niezwykły. Ot, takie sobie Niderlandy, jeszcze jedna prowincja zarządzana przez Hiszpanów. Potem pojawiło się poczucie odrębności, mieszkańcy chwycili za broń, po czym długo, ale cierpliwie wywalczyli sobie niepodległość. Mowa oczywiście o serii powstań znanych jako wojna osiemdziesięcioletnia. Wreszcie mieszkańcy Niderlandów osiągnęli upragniony cel - ich kraj stał się niezależny. Potem w przeciągu kilkunastu dosłownie lat zmienili swój młody kraik w jedno z największych imperiów kolonialnych; tak potężnych, że bała się go nawet "królowa mórz", Wielka Brytania, która od Holendrów nie raz solidnie oberwała.

Jak to zwykle bywa, takie czasy wywołały bohaterów, których każde społeczeństwo pożąda i potrzebuje. W historii Holandii pojawiły się więc postacie na pół legendarne, których niezłomna postawa, siła woli i czyny stały się tematem wielu pieśni, przedstawień i filmów. Jedną z takich postaci tego okresu jest Kenau Simonsdochter Hasselaer. Postać ta, w Polsce zupełnie nieznana, w Holandii jest bohaterką narodową co najmniej tej samej kategorii, co u nas Emilia Plater. O jej udziale w wojnie o wolność Niderlandów opowiada film "Kenau".