Doomsday
Wielka Brytania 2008Scenariusz i reżyseria: Neil Marshall
Czasami mam tak, że lubię obejrzeć film nieco idiotyczny, praktycznie bez fabuły, który planowany był jako horror czy SF, a wychodzi z tego, a wyszła z tego niezamierzona komedia. Takim filmem był na przykład "Dog Soldiers" - wspaniałe dzieło Neila Marshalla o żołnierzach, którzy podczas treningu bojowego trafili na rodzinę wilkołaków. Obserwując ich zmagania, mogliśmy widzieć na przykład dzielnych wojaków radośnie palących ognisko na terenie kontrolowanym przez wroga i sierżanta, który przez pół filmu chodzi dosłownie z jelitami na wierzchu (które to jelita w pewnym momencie próbuje zjeść pies). Miało być strasznie, ale wyszło śmieszne. Cierpiąc na chandrę związaną z pogorszeniem pogody, postanowiłem sobie więc poprawić humor innym dziełem tego reżysera - tak trafiłem na "Doomsday".
Film jest wariacją tematu śmiercionośnych wirusów. Tym razem wirus nie zamienia ludzi w zombie - jest "zwyczajnie" śmiertelny. Epidemia wybucha w 2008 r. Szkocji, która zostaje odizolowana od Anglii ogromnym murem wyposażonym w zasieki i pułapki uniemożliwiające jego sforsowanie. Jednak izolacja Szkocji spotkała się z międzynarodową krytyką i na Wielką Brytanię nałożono embargo skutkujące ogromnym bezrobociem i przestępczością. Dlatego, gdy w 2035 r. wirus zostaje ponownie odkryty w Londynie, władze są zdane tylko na siebie. Trzeba szybko znaleźć szczepionkę, a tą można uzyskać jedynie od naukowca Marcuca Kane'a, który żyje na terenie Szkocji. Zostaje wysłana po niego ekspedycja dowodzona przez major Eden Sinclair - kobietę, która jako dziecko została w ostatniej chwili uratowana przed izolacją.