Fury
USA, Wielka Brytania, Chiny 2014
Scenariusz i reżyseria: David Ayer
Zacznę dzisiaj nieco wrednie - od krytyki naszych środowisk narodowych. Żeby było jasne - patriotyzm uważam za piękną i niestety rzadką już cechę. Jednak kiedy słyszę zapewnienia młodych ludzi, jak to gotowi są umrzeć za Ojczyznę i wyzywają od tchórzy i mięczaków tak zwanych "facetów w rurkach", to mnie śmiech ogarnia. Skąd ci wielcy wojownicy mogą wiedzieć, jak by się zachowali podczas bitwy - gdy dookoła świszczą kule, ich koledzy padają, wszędzie jest mnóstwo dymu, a mundury oblepia brud i krew - czasem własna, ale częściej kolegów? Tego moim zdaniem nie jest w stanie wyobrazić sobie nikt, kto sam tego nie przeżył. Znajomość gier typu "Call of Duty" to po mojemu nieco za mało.
Prawdziwa wojna to nie bezpieczne strzelanie do wroga i maszerowanie w takt werbli z podniesionym czołem. Wojna to przede wszystkim strach, śmierć, zniszczenie i gwałt. A najbardziej cierpią zawsze niewinni. Do tego trzeba pogodzić się z myślą, że wielu ludzi, których uważasz za kolegów, nie wróci do domu. Takie oblicze wojny pokazuje niewiele filmów. Właśnie kilka dni temu obejrzałem jedną z takich produkcji - doskonale ukazującą realia wojny z punktu widzenia przeciętnego żołnierza, a przy okazji niezwykle wiernie oddającą prawdę historyczną. Ten film to "Furia" Davida Ayera.