piątek, 30 października 2015

iZombie - chronić i służyć nawet po śmierci

iZombie

USA 2015
Na podstawie komiksu "iZombie" Chrisa Robertsona i Michaela Allreda

Czy wiecie, że w USA służby medyczne zupełnie serio ćwiczą się na okoliczność na przykład apokalipsy zombie? Brzmi ro śmiesznie, ale w tym szaleństwie jest metoda: w wypadku zawleczenia do kraju nowej choroby wymagającej nietypowych metod postępowania lekarze mają doświadczenie, choćby minimalne. Tego typu ćwiczenia wykazały już swoją skuteczność w przypadku wykrycia na kontynencie amerykańskim eboli, więc mieszkańcy nie protestują, a wręcz popierają takie ćwiczenia. Inna rzecz, że spora część Amerykanów zupełnie serio traktuje możliwość wystąpienia ataku żywych trupów.

Pewnie dlatego motyw zombie (a właściwie nieumarłych) w kinie i telewizji jest w ostatnich latach niemiłosiernie eksploatowany, jednak nic nie wskazuje na to, by miał się znudzić. Nic dziwnego, bo trafia on w samo sedno współczesnych lęków związanych z rozwojem biotechnologii i genetyki. Filmowe zombie to nic innego niż swoiste ucieleśnienie strachu przed skutkami niekontrolowanych eksperymentów nad GMO czy badania kodu genetycznego. To jednak nie znaczy, że można wybaczyć monotonię. Dlatego od pewnego czasu pojawiają się filmy ukazujące temat w sposób nieco mniej konwencjonalny. Doskonałym tego przykładem są dwie świetne czarne komedie: "Zombieland" oraz "Wiecznie żywy". A właśnie w tym roku ukazał się "iZombie" - jeden z bardziej oryginalnych znanych mi seriali kryminalnych powstałych na podstawie serii komiksów pod tym samym tytułem.

piątek, 23 października 2015

Pierścień Nibelungów - opowieść o czasach, w których umarł honor

Ring of the Nibelungs (a.k.a. Dark Kingdom: The Dragon King)

Niemcy, Włochy, Wielka Brytania, USA 2004
Scenariusz: Diane Duane, Peter Morwood, Uli Edel
Reżyseria: Uli Edel

"Pieśń o Nibelungach" jest w kraju nadwiślańskim znana jakby trochę mniej od mitów arturiańskich czy nawet sagi o Beowulfie. Przyczyną tego jest moim zdaniem fakt, że epos ten dotyczy w znacznej mierze historii ziemi niemieckiej, czyli tej, z którą mamy nie zawsze miłe skojarzenia. A szkoda, bo utwór ten wiele mówi o burzliwych dziejach sprzed ukształtowania się znanych dzisiaj państw. Opowiada ona bowiem o wojnach plemiennych na terenie obecnej Burgundii w okresie wędrówek ludów w IV i V wieku. Był to okres gwałtownych zmian - dawny porządek świata walił się w oczach, zastępowany przez nowe wartości proponowane przez chrześcijaństwo. Właśnie ten okres przejściowy ukazuje nam film zrealizowany na podstawie pierwszych przygód eposu znanych pod zbiorczym tytułem "Śmierć Zygfryda". Film nawiązuje do eposu dość luźno, więc jako ekranizacja sprawdza się przeciętnie, ale jako niezależne dzieło jest przecudowny.

Bohaterem filmu jest młody pomocnik kowala imieniem Zygfryd. Nie wie on, że jest ocalałym synem zamordowanego przed laty króla Xantena. Pewnego dnia Zygfryd widzi spadającą gwiazdę i postanawia ją znaleźć. Kiedy dociera na miejsce, widzi krater, na którego dnie leży bryła twardego metalu. Próbując ją zdobyć, napotyka tajemniczą nieznajomą, która zamierza przejąć dar niebios dla siebie. Zaczynają walczyć, a Zygfrydowi udaje się wygrać. Wówczas dowiaduje się, że nieznajoma jest królową imieniem Brunhilda. Ślubowała oddać się tylko temu mężczyźnie, który pokona ją w walce. Niestety, Zygfryd jest zbyt niskiego stanu, by poślubić królową, jednak ma nadzieję, że z pomocą broni wykutej z niebiańskiego metalu uda mu się dokonać wielkich czynów. 

piątek, 16 października 2015

Piksele - o szkodliwości gier komputerowych na wesoło

Pixels

USA 2015
Scenariusz: Tim Herlihy, Timothy Dowling
Reżyseria: Chris Columbus
Zainspirowany filmem "Pixels" Patricka Jeana

Odkąd gry komputerowe zapanowały nad światem, różnego rodzaju, tfu, specjaliści, zaczęli często i gęsto mówić na temat ich szkodliwości. Sposób, w jaki piszę o tych "ekspertach", świadczy wystarczająco dobitnie, co myślę na ten temat. Sam wychowałem się na serii "Doom", na studiach przyszła pora na "Diablo 2" (którego wielkim fanem i namiętnym graczem jestem do dziś) i jakoś nigdy nie miałem ochoty nikogo zabić ani zostać satanistą.

Jednak byłbym nierozsądnym optymista, gdybym nie zauważył, że na niektóre jednostki gry mogą działać niezbyt korzystnie. Pół biedy, jeśli ktoś po prostu poświęca grom za dużo czasu (sam potrafiłem przesiedzieć 18 godzin bez przerwy, zabijając dziesiątki potworów jako Zabójczyni w "Diablo 2"). Gorzej, że wiele osób traktuje gry zbyt poważnie; zapominają, że to tylko zabawa i nawet jeśli od czasu do czasu przegrają, to nie jest powód, że zwyzywać wszystkich użytkowników Sieci od najgorszych. Właśnie o takich ludziach opowiada - metaforycznie - film "Piksele", inspirowany francuską krótkometrażówką z 2010 r. o tym samym tytule.

piątek, 9 października 2015

Bogowie muszą być szaleni - opowieść o butelce, która odmieniła losy Afryki

The Gods Must Be Crazy

RPA, Bostwana 1980
Scenariusz i reżyseria: Jamie Uys

Trudno w to uwierzyć, ale nawet dzisiaj żyją na świecie ludzie, którzy nie mieli nigdy do czynienia z cywilizacją. Żyją w warunkach, które nazwalibyśmy prymitywnymi, zupełnie obywają się bez zdobyczy cywilizacji... i dobrze im z tym. Do takich ludów należą na przykład ludy San, znani jako Buszmeni, zamieszkujący Kalahari (zupełnie niesłusznie nazywana pustynią, skoro porastająca ją roślinność ewidentnie kwalifikuje ją do sawanny). Teren jest przez większą część roku suchy, nieprzyjazny, w dodatku z uwagi na unikatowy charakter powstało tam wiele parków narodowych, więc jest nadzieja, że Sanowie będą żyć w miarę spokojnie jeszcze wiele pokoleń. Są oni bowiem ludem unikalnym, przystosowanym do przetrwania w warunkach niemal skrajnej suszy. Mimo to są szczęśliwi. Co rano spijają rosę z liści. Umieją znajdować i wykopywać bulwy, które zawierają wodę. Uważają, że wszystko, co ich otacza, jest dobre i pożyteczne - nawet jadowity wąż może się przydać ze względu na skórę. Nie stosują przemocy wobec dzieci ani dorosłych. Wielu z nich nigdy nie widziało innych ludzi i nie spotkało się z wytworami techniki. A co, gdyby w końcu do spotkania doszło? O możliwej wersji wydarzeń opowiada film "Bogowie muszą być szaleni" opowiadającym o misji pewnego wojownika San.

piątek, 2 października 2015

Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej

Dobrý voják Švejk

Czechosłowacja 1957
Scenariusz i reżyseria: Karel Steklý

Poslušně hlásím

Czechosłowacja 1957
Scenariusz i reżyseria: Karel Steklý

Istnieje powiedzenie, którego wręcz nienawidziłem swojego czasu, że o pewnych rzeczach/osobach/książkach/filmach mówi się dobrze albo wcale. Nie zgadzam się z tym w ogóle. Jednak mam wrażenie, że istnieją pewne filmy czy książki, które albo się kocha, albo się ich nie zna bądź nie rozumie. Doskonałym tego przykładem są słynne "Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej". Książkę tę czytałem w wieku lat "nastu", a postanowiłem przypomnieć sobie na fali swojej rosnącej czechofilii. I ponownie mnie zachwyciła.

Zachwyciła mnie tak bardzo, że ze strachem niemal podchodziłem do możliwości obejrzenia jej ekranizacji. Czy uda się, myślałem, przenieść to niemal doskonałe dzieło na ekran? Jak oddać niepowtarzalną atmosferę, charaktery, specyfikę dialogów i opowiastek oraz niewiarygodny teatr absurdu, jakim była armia cesarsko-królewska? Wreszcie się zdecydowałem na ekranizację bodajże najsłynniejszą i uznawaną za najbardziej udaną, której reżyserem był Karel Stekly. Czy faktycznie taka jest? W moich oczach i tak, i nie. (Tutaj uwaga: zmuszony jestem opisać dwa filmy naraz, jako że są one ściśle powiązane; jednak dla jasności będę pisał o nim jak o jednym).