piątek, 3 czerwca 2016

Cloverfield Lane 10 - spiskowa teoria dziejów jako psychoza

10 Cloverfield Lane

USA 2016
Scenariusz: Josh Campbell, Matt Stuecken, Damien Chazelle
Reżyseria: Dan Trachtenberg 

Jakiś czas temu pisałem tutaj o spiskowej teorii dziejów. Wiara w to, że rządy różnych krajów ukrywają prawdę o świecie jest bardzo atrakcyjna. Dostarcza bowiem odpowiedzi na niektóre niewyjaśnione do dzisiaj zagadki, odwraca uwagę od prawdziwych problemów i wyjaśnia złożone sprawy w sposób prosty, pozwalający "wierzącym" uważać się za lepiej poinformowanych i mądrzejszych od reszty ludzkiej masy. Nie dziwi więc fakt, że filmy o spiskowych teoriach lub ich zwolennikach mają się świetnie - zwłaszcza jako thrillery. Teoria spisku ma bowiem tę zaletę, że pozwala niemal do ostatniej chwili prowadzić z widzem grę na temat zdrowych zmysłów bohaterów. Tak jak to dzieje się w filmie "Cloverfield Lane 10".


Główną bohaterką filmu jest Michelle, młoda kobieta, która wybiera się w nocną podróż. Podczas jazdy rozmawia z narzeczonym, słucha radia, które jednak nadaje jedynie informacje o serii awarii pądu we wszystkich miastach. Nagle uderza w nią inny samochód i dziewczyna wpada do rowu. Po pewnym czasie budzi się w zamkniętym pomieszczeniu bez okien. Starszy pan imieniem Howard wyjaśnia jej, że miała groźny wypadek, a on ją uratował. Przebywają teraz w doskonale zaopatrzonym podziemnym bunkrze. Z opowieści Howarda wynika, że jest to jedyne w promieniu wielu mil bezpieczne miejsce. Na Ziemi zdarzyła się bowiem straszliwa tragedia - Ziemię najechali obcy z kosmosu, skutkiem czego na powierzchni nie jest bezpiecznie. Na szczęście Howard - wyznawca teorii spiskowych - przygotował się na to zawczasu. Oprócz Howarda i Michelle w bunkrze przebywa też Emmet, który bezgranicznie wierzy Howardowi. Michelle pozornie godzi się z losem i koniecznością pozostania w bunkrze przez okres nawet kilku lat. Po pewnym czasie zauważa jednak, że bunkier i jego właściciel kryją wiele zagadek. Zaczyna się zastanawiać, jakie są prawdziwe motywy działania jej wybawcy - o ile to faktycznie wybawca.

Do "Cloverfield Lane 10" usiadłem, przyznam, z wielkimi oczekiwaniami, bo w rubryce "Producent" widniało nazwisko J.J. Abramsa, a to zobowiązuje. Istotnie, film nie ma w zasadzie słabych punktów; ma za to parę naprawdę mocnych. Jednym z nich jest atmosfera. Jakieś 95% akcji filmu rozgrywa się we wnętrzu ciasnego bunkra, w którym bohaterowie są niemal całkowicie pozbawieni prywatności. Ta niewielka przestrzeń jej mimo wszystko zagracona; wśród setek przedmiotów i zapasów pojawiają się ślady świadczące o tym, że nic nie jest takie, jak się wydaje. Bohaterka odkrywa kolejne dowody na to, że nic nie jest takie, jak się jej wydawało jeszcze pięć minut wcześniej. Tym bardziej nie może być pewna swego - ślady na zmianę potwierdzają i zaprzeczają szalonym tezom Howarda.



Wszelkie niejasności i zagadki wynikają między innymi stąd, że wydarzenia w filmie oglądamy oczami Michelle. Jest postacią, której kamera towarzyszy stale i bez przerwy. Tym sposobem - chociaż film zdecydowanie nie należy do kategorii paradokumentów - mamy do czynienia z nieco podobny efektem. Widz wie tylko tyle, ile wie sama Michelle. Kamera nigdy nie oddala się od niej i nie pozwala poznać nam niczego, co jest poza zasięgiem zmysłów bohaterki. Dzięki temu możemy poczuć wszystkie towarzyszące jej emocje - początkowo paniczny strach, potem gniew, poczucie względnego zadowolenia, wreszcie coraz silniejszy niepokój. Razem z nią poznajemy tajemnicę bunkra i jego twórcy; nie możemy nawet przez chwilę poczuć się mądrzejsi od Michelle ani też wcześniej niż ona poznać wszystkie fakty. Ten prosty, acz świetny pomysł sprawia, że napięcie i poczucie zagrożenia towarzyszą nam do samego końca filmu.

"Cloverfield Lane 10" jest w znacznym stopniu poświęcone skutkom pobytu grupy ludzi w zamkniętej przestrzeni. W filmie pojawiają się zaledwie trzy postacie (pomijając jedną scenę). Najmniej wnoszący do załogi bunkra Emmet sprawia wrażenie zagubionego nieco chłopca. Ufa Howardowi i uważa, że nic złego z jego ręki nie może ich spotkać. Jego młodzieńcza fascynacja mądrością starszego człowieka ustępuje jednak z czasem zauroczeniu postacią Michelle, co wywołuje swego rodzaju zazdrość u Howarda. Ten zdaje się niczym nie przejmować. Dzięki swojej bezgranicznej wierze w teorie spiskowe jest doskonale przygotowany na tę sytuację. Pobyt w bunkrze zdaje się wręcz sprawiać mu przyjemność, gdyż na swój sposób potwierdza to jego wcześniejsze poglądy. Natomiast Michelle, jak można się domyślać, uważa Howarda za osobnika chorego psychicznie i potencjalnie niebezpiecznego. Czasami jednak wydaje się, że ma rację. W jakim stopniu - to pozostaje dla niej zagadką.

A co z wadami? W pewnym momencie wydaje się, jakby twórcy nie wiedzieli, czy bardziej mają skupić się na ukazaniu przeżyć Michelle, czy na warunkach życia i relacjach mieszkańców bunkra. Wybór ten drugiej opcji sprawił, że atmosfera na chwilę ginie - bohaterowie sprawiają wrażenie, jakby przebywali na pikniku. Może to jednak celowy zabieg ukazujący, że wszyscy pogodzili się z sytuacją? Natomiast niewątpliwą wadą jest to, że jedynie Michelle trafia na ślady podważające oficjalną wersję wydarzeń podawaną przez Howarda. Czyżby Emmet był do tego stopnia zapatrzony w swojego wybawcę, że zupełnie przestał zwracać uwagę na jego dziwne zachowanie i zagadkowe ślady w swoim otoczeniu? Te same ślady, które Michelle szybko odnalazła?

Wady więc są, ale na szczęście drobne i z gatunku nieodbierających przyjemności z oglądania filmu. Zdecydowanie warto go obejrzeć, bo jest rzadkim przykładem udanego niemal pod każdym względem thrillera oraz dbałości o atmosferę do niemal samego końca. Końca zaskakującego, zapewniam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz