piątek, 10 czerwca 2016

Ptaki Nocy - superbohaterki z Gotham w tle

Birds of Prey

USA 2002-2003
Reżyseria: Laeta Kalogridis
Na motywach serii "Birds of Prey" wydawnictwa DC Comics

Podobnie jak Marvel, wydawnictwo DC również stworzyło swoje własne uniwersum. Mniej w nim akcji, strzelania i pościgów, więcej kryminału, klimatu noir i psychologii. Plusem takiego świata jest złożoność bohaterów i możliwość stworzenia niebanalnej fabuły. Minusem - trudno przenieść na ekran klimat komiksowego pierwowzoru. Udało się to na swój sposób Burtonowi; udało się to Nolanowi w ich wizjach Batmana. Jednak obok Mrocznego Rycerza w Gotham żyje więcej zamaskowanych pogromców zła. U nas są znani jako bohaterowie epizodyczni serii o Batmanie właśnie, jednak za oceanem doczekali się własnych komiksów.

Do z ciekawszych spin-offów była ukazująca się przez 15 lat seria "Birds of Prey" skupiająca się głównie wokół żeńskich bohaterów uniwersum DC. Opowiadała o życiu grupy superbohaterek w Gotham, w którym Batmana już nie ma. Barbara, na pół sparaliżowana córka komisarza Gordona i była Batgirl decyduje się kontynuować krucjatę przeciw przestępcom, a czyni to rękami Huntress oraz Black Canary. Obie należą do "metaludzi" (słowo to oznacza w świecie DC tyle, co superczłowieka - ciekawostką jest fakt, że wymyślił je George R.R. Martin) - Huntress ma nadprzyrodzony refleks, wytrzymałość i siłę, zaś Black Canary potrafi emitować obezwładniający hipersoniczny krzyk. Walczą głównie z obdarzonymi nadludzkimi zdolnościami mieszkańcami Gotham. Seria cieszyła się dość dużym powodzeniem i nie dziwne, że zdecydowano się na jej ekranizację.


Serial powstawał w czasach, gdy produkcje telewizyjne nie mogły jeszcze liczyć na bardzo wysoki budżet. Dodatkowo producenci domagali się, by efekty nie przesłoniły psychologicznych aspektów. Aby uczynić adaptację możliwą do wykonania w tych warunkach, należało więc iść na pewne ustępstwa. Na przykład przeciwnikami "Ptaków Nocy" stali się głównie pospolici bandyci i mafiozi, zaś metaludzi-antagonistów praktycznie w serialu nie uświadczymy. Pojawiają się ewentualnie telepaci czy osoby posiadające nadludzką siłę, a więc zdolności, które nie wymagały zbyt kosztownych czy widowiskowych efektów wizualnych.

Kolejną rzeczą, którą zmieniono (i co już spotkało się ze sprzeciwem fanów), była zmiana historii postaci. I tak Huntress staje się w serialu córką Batmana i Catwoman (która w pierwowzorze była mniej więcej jej rówieśniczką). Barbarą opiekuje się Alfred, służący Batmana, który w ten sposób chce mieć na oku córkę dawnego pracodawcy (odgrywa też rolę narratora). Zachęceni najwyraźniej sukcesem serialu "Cień Anioła" twórcy wprowadzili też wątek miłosny między metaczłowiekiem a zwykłą osobą - konkretnie między Huntress a detektywem Reese, często pomagającym jej w śledztwach. Black Canary ma tutaj postać nastolatki wyjątkowo irytującej i - nie bójmy się użyć tego słowa - głupiej w swoim uporze i chęci udowodnienia, że żadnej opieki nie potrzebuje. Skoro mowa o głupocie, to niektóre dialogi wołają o pomstę do nieba.

Jednak zmianą najtrudniejszą do zaakceptowania był fakt umieszczenia w serialu dr Harleen Quinzel, niestety w postaci krańcowo odmiennej od znanej z komiksów Harley Queen. Nie dość, że jak gdyby nigdy nic wykonuje ona pracę psychiatry, to w dodatku nie wykazuje najmniejszych nawet śladów szaleństwa. Jest do bólu opanowana, systematyczna, dokładna. Owszem, prowadzi swoją grę i w pewien sposób kontroluje cały półświatek Gotham, jednak jest raczej ściśle utajonym "ojcem chrzestnym", o którego istnieniu wszyscy wiedzą, ale nikt go nie zna. Wprowadzić do serialu petardę i nie odpalić jej? Tak się nie robi... Nawet uczynienie z Huntress jednej z pacjentek lekarki nie dało oczekiwanego napięcia czy zwrotów akcji. Początkowo można przypuszczać, że będzie to wstęp do intrygującej gry, która będzie motorem serialu, a tu zawód.

Trzeba jednak przyznać, że - pomijając wszystkie wymienione wady - serial ogląda się nawet przyjemnie. Na ekranie wciąż coś się dzieje, odcinki nie są ani przegadane, ani przepełnione akcją. Poza tym bardzo korzystnie prezentuje się wizualnie. Samo Gotham przypomina nieco mniej groteskową wersję miasta z filmów Burtona - są więc stare kamienice, ciemne zaułki, przyćmione światło, deszcz, dym i mgła. Wszystko, co buduje nastrój typowy dla kina noir. Plusem dla męskiej części widowni może być Huntress. Fakt, że strój ten znacznie różni się od mocno odkrywającego ciało kostiumu komiksowego pierwowzoru, ale i tak prezentuje się... efektownie; aczkolwiek trudno oprzeć się wrażeniu, że chodziło jej wygląd mian na celu przyciągnięcie nastoletniego widza i jednoczesne odwrócenie jego uwagi od braków.

Kiedy dowiedziałem się o istnieniu "Ptaków Nocy", byłem pełen nadziei. Po obejrzeniu pilota byłem zdumiony, jednocześnie rozczarowany i zaciekawiony, co będzie dalej. Niestety, z czasem okazywało się, że coraz mniej jest zaciekawienia, a coraz więcej rozczarowania. Wielu widzów za oceanem podzieliło mój pogląd. Dlatego serial, który wspomniany przeze mnie "Cień Anioła"mógł spokojnie usunąć w hmm... cień, ostatecznie zakończył się po 13 odcinkach (łącznie z pilotem). A mogło być tak pięknie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz