piątek, 9 sierpnia 2013

Noc Oczyszczenia - o potworach zwanych ludźmi

The Purge

USA, Francja 2013
Scenariusz i reżyseria: James DeMonaco


Nie wiem, ilu z Was pamięta film z 1965 r. "Dziesiąta Ofiara". Opowiadał o społeczeństwie, w którym nie ma morderstw ani wojen. Osiągnięto to w ten sposób, że dla czujących potrzebę zabijania zorganizowano ogólnoświatową grę "Wielkie polowanie", której każdy uczestnik może bezkarnie polować i zabijać innych "graczy". Grało się dziesięciokrotnie: pięć razy jako ofiara i pięć - jako myśliwy.

W 2013 r. James DeMonaco, reżyser między innymi całkiem niezłego "Negocjatora", zdecydował się posunąć o krok dalej. W filmie "Noc Oczyszczenia" mamy Amerykę niedalekiej przyszłości. Na wstępie dowiadujemy się, że bezrobocie wynosi poniżej 1%, nie ma przestępstw ani przemocy na ulicach. Jednak raz w roku na 12 godzin, następuje tzw. "Noc Oczyszczenia" zwana też "Czystką", podczas której wszelkie przestępstwa (łącznie z zamordowaniem kogoś) są dozwolone, a służby porządkowe zawieszają działalność - każdy może więc stać się na ten czas i oprawcą, i ofiarą. Beż żadnych konsekwencji: można pobić swojego szefa za to, że pół roku temu pominął nas przy rozdziale premii, można zabić kolegę za to, że ma atrakcyjną żonę, a ją samą zgwałcić. Oczywiście samemu też można stać się ofiarą.

Film zaczyna się kilka godzin przed ogłoszeniem "Czystki". Do domu wraca James, który zrobił majątek na sprzedaży systemów ochronnych. Pozorny spokój burzą wiadomości z radia oraz widoki za oknem: wszyscy przygotowują się do "Czystki". Jedni kupują broń lub samodzielnie ją przygotowują, inni zaszywają się w domach zamienionych w fortece. James należy do drugiej kategorii: jest kochającym mężem i ojcem i nie czuje potrzeby zabijania i przemocy, jednak, jest przekonany o słuszności decyzji wprowadzenia "Czystki". podobny pogląd ma jego żona oraz jedno z dzieci. Drugie natomiast uważa, że "Czystka" jest złem. I właśnie to dziecko staje się przyczyną problemu: w samym środku nocy, kiedy szaleje przemoc, kiedy dookoła biegają ludzie uzbrojeni w noże, pistolety i karabiny, ono dezaktywuje system alarmowy i ratuje przed pewną śmiercią rannego człowieka. Napastnicy próbują więc włamać się do domu Jamesa. Jak się okazuje, i tak mieli to w planach.

"Noc Oczyszczenia" sprawdza się, przynajmniej początkowo, jako thriller. Atmosfera od początku nie jest zbyt sielankowa (chociaż bohaterowie są zaskakująco spokojni i obojętni biorąc pod uwagę, co się zbliża). Potem zaczyna się robić niepokojąco. Zza ścian i okien chronionych pancernymi kurtynami słychać krzyki, strzały, odgłosy rozbijanych szyb, miażdżonych samochodów... Potem, kiedy zaczyna się konfrontacja z napastnikami, jest już nieco gorzej. Wiadomo, że poświęcenie rodziny zostanie nagrodzone pomocą uratowanego, wiadomo też w zasadzie od początku, kto i dlaczego zechce ich napaść. Nie pomagają w niczym chwyty często stosowane, ale skuteczne, jak tajemnicze odgłosy, skrzypienie podłogi czy przewracanych mebli, powodowane przez niewidocznych napastników. Atmosfera niepokoju znika, a najgorsze, że sama "Czystka" staje się tylko wspomnieniem w tle, o którym mówi się ponownie dopiero pod sam koniec filmu. Dosłownie - podczas końcowych napisów słychać relacje dziennikarzy z tego, co się dzieje na ulicach po nocy. Przez ponad godzinę nikt nawet o niej nie wspomina. Czyli -w zasadzie mamy "jeszcze jeden" film o rodzinie napastowanej przez obcych. Coś jak "Nieznajomi", tylko że bez chwil napięcia.

No dobra, nie spodziewałem się sporo po tym filmie... ale nie aż tak mało. Spodziewałem się filmu będącego krytyką bezsensownej przemocy, tolerancji na agresję i poziom przestępczości panującej w Stanach Zjednoczonych (np. w 2009 r. w USA zamordowano 15 tys. ludzi, podczas gdy w całej Europie - jakieś 4 tys., o ilości gwałtów i wykrywalności sprawców lepiej litościwie nie wspominać) oraz na omówienie kwestii budzącego kontrowersję powszechnego dostępu do broni palnej w tym kraju. Tymczasem film jakoś prześlizguje się po tych zagadnieniach; ba, w zasadzie bohaterowie do samego końca właściwie nie zmieniają poglądów. Film w najmniejszym stopniu nie porusza problemu agresji i skłonności do przemocy - twórca filmu okazał się tutaj behawiorystą, który opisuje zachowania, ale zupełnie nie interesuje się przyczynami, które je powodują. Cel, trzeba przyznać, mało ambitny.

A teraz sam koncept. Trzeba być naprawdę naiwnym, żeby wpaść na pomysł, iż można zmienić naturę ludzką do tego stopnia, jak to starano się ukazać w filmie. I że może to przynieść pozytywne skutki, o jakich mówi się we wstępie. Czy ktoś wyobraża sobie, co by się stało, gdyby każdy mógł bezkarnie odwiedzić szefa, którego uważa za złego, i go bezkarnie zabić? Gdyby ludzie próbowali się przynajmniej pobić za to, że ktoś ma lepszy dom, samochód, albo że źle mu z oczu patrzy? Spodziewam się, że już po pierwszej "Czystce" większość struktur państwowych i firm przestałaby funkcjonować. Po kilku - w zasadzie nie istniałoby zorganizowane państwo. I czy naprawdę byłoby możliwe "nagle" wstrzymanie tego po 12 godzinach? Powstrzymanie setek tysięcy ludzi, oszalałych z nienawiści, biegających po ulicach z różnorodnym uzbrojeniem nie wydaje mi się możliwe bez użycia sporych sił policji, a może i wojska. Wystarczy spojrzeć, co się dzieje u nas w trakcie zamieszek. Aha, jestem też ciekaw, jak wyglądałoby takie zwykłe, codzienne życie na drugi dzień: i nie mam tu na myśli jedynie faktu, że setki ludzi nie żyją, a tysiące są ciężko ranne. A co z życiem sąsiadów, współpracowników, szefów i podwładnych? "Dzień dobry szefie, jak tam po nocy?" "A dobrze, prawie odciąłeś mi rękę, ale za tydzień się zrośnie". Nie, nie widzę tego. A może właśnie o to chodzi? Po takiej nocy zapewne miliony ludzi szukały nowego domu, nowej pracy, kupowały zabezpieczenia... interes się kręci, jednym słowem.

W zasadzie scenarzyście i reżyserowi w jednej osobie udało się tylko jedno - bardzo celnie ukazał przykrą cechę natury ludzkiej, jaką jest fascynacja złem i przemocą. Jak wspomniałem, wielu ludzi w "Noc Oczyszczenia" kryje się po domach, jednak z fascynacją oglądają to, co się dzieje, na ekranach telewizorów za pośrednictwem kamer policyjnych na bieżąco pokazujących przebieg wydarzeń. Mało tego, nawet w podsumowaniu "Czystki" słyszymy podniecenie i radość z tego, co się stało i wdzięczność za to, jak bardzo poszybowały w górę wskaźniki giełdowe. Mieszkańcy USA przyszłości są ukazani jako żądne krwi bestie, które uwielbiają na nią patrzeć, a płaczą tylko wówczas, gdy im samym dzieje się krzywda. I co tu dużo mówić - przypuszczam, że wielu ludzi, również w naszym kraju, byłoby zachwyconych wprowadzeniem takiego zwyczaju. Ale o skutkach aż się boję myśleć.

Podsumowując - "Noc Oczyszczenia" uważam za film przeciętny, z potwornie niewykorzystanym potencjałem. Jako thriller się sprawdza, jako film, że tak powiem, psychologiczny czy socjologiczny - już nie. Sam pomysł na Amerykę przyszłości, choć szokujący, jest jednak nieprzemyślany i chyba można było poświęcić temu zagadnieniu więcej czasu, zwłaszcza że film jest bardzo krótki (trwa zaledwie godzinę i 20 minut, nie licząc napisów) i pewne wątki można było rozwinąć bez szkody dla fabuły, np. wprowadzić rozmowy bohaterów dotyczące "Czystki" i sensu jej istnienia wobec ponoszonych kosztów. Ale i tak mogę mu przyznać 5 punktów na 10. Bo trochę do myślenia jednak daje.

3 komentarze:

  1. Świetny tytuł notki! Z tego co napisałeś wnioskuję, że film podobał Ci się nieco mniej niż mnie (ja dałem 7/10), ale zgodzę się, że sporo w nim niewykorzystanego potencjału. Kto wie, może nakręcą 2 część? :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.filmweb.pl/film/The+Purge+2-2014-691078/titles

      Usuń
  2. Przyznam szczerze, że ocenę dałem nieco pod wpływem emocji, bo byłem zły za ten niewykorzystany potencjał właśnie. Ale teraz myślę, że chyba lekko zaniżyłem, bo film po pewnym czasie daje do myślenia... W każdym razie druga część by się przydała; najlepiej, jakby skupiła się na społecznych skutkach "czystki".

    OdpowiedzUsuń