wtorek, 15 października 2013

Krew jak czekolada - jak to jest być nastoletnim wilkołakiem

Blood and Chocolate

Niemcy, Wielka Brytania, Rumunia, USA 2007
Scenariusz: Ehren Kruger, Christopher Landon
Reżyseria: Katja von Garnier

Filmów i książek o wampirach namnożyło się ostatnio a namnożyło... jedne są lepsze, inne gorsze. Wspólną ich cechą jest fakt, że często pojawiają się w nich inne na pół tylko ludzkie istoty - wilkołaki. Te mają pecha, gdyż prawie zawsze ukazane są jako istoty prymitywne, bardziej agresywne i - co tu dużo mówić - głupsze od wampirów. O ile wampiry cechuje zachowanie typowe dla dawnej arystokracji (i jakoś zawsze są przedstawiane w pięknych domach i gotyckich strojach), to wilkołaki są marginesem pozaludzkiej społeczności.

"Krew jak czekolada" to film, w którym wampirów wyjątkowo nie ma. Dzięki temu pojawiła się szansa, by wilkołaki okazały się bardziej cywilizowane. Cóż, udało się to jedynie w wypadku głównej bohaterki. Wilkołaki są bowiem - jak zwykle! - bardziej zwierzętami niż ludźmi, pozwalającymi, by rządziły nimi instynkty. Główna bohaterka, Vivian, jest właśnie wilkołakiem. Chce się bowiem cieszyć życiem jako człowiek, ale jej jej pobratymcy stale jej przypominają, że nie człowiekiem jednak nie jest, że przede wszystkim powinna trzymać się stada, że czasami musi polować, by nie zapomnieć, kim jest, a przede wszystkim - że powinna się oddać (najlepiej jeszcze dobrowolnie) przywódcy stada. Ona jednak poznaje pewnego wędrownego artystę, który tworzy komiksy. Traf chce, że właśnie pracuje nad powieścią graficzną poświęconą wilkołakom właśnie. Vivian zakochuje się w nim i chce sama decydować o swojej przyszłości. Jednak stado ma na ten temat swoje zdanie.

W powstaniu tego filmu mieli udział twórcy słynnego i moim zdaniem bardzo udanego "Underworld". Z jednej strony jestem skłonny w to uwierzyć. Podobne są intrygi i walka o wpływy wśród wilkołaków, jak w tamtym filmie wśród wampirów. Tutaj również mamy wątek miłości "nieludzia" i człowieka. Widać też, że twórcy niezbyt lubią wilkołaki, bo znów uczynili je agresywnymi bestiami, ukrywającymi swoje istnienie i mające problemy z pohamowaniem zwierzęcej strony swojej natury. Mają prymitywne, budzące niechęć zwyczaje oraz są zadziwiająco łatwe do pokonania. Podobnie w obu filmach rozwija się fabuła filmu, zbliżone są niektóre sceny, a nawet zakończenie.

Z drugiej strony - wierzyć się nie chce, że w powstaniu obu filmów mieli udział ci sami ludzie. Przede wszystkim "Underworld" był klimatycznym horrorem z trzymającą w napięciu akcja i niebanalną fabułą. Tutaj mamy romans dla nastolatków, który dopiero w dalszej części nabiera pewnych cech horroru. Efekty specjalne wołają o pomstę do nieba: przemianie ludzi w wilki towarzyszy nieziemska poświata, a samej przemiany właściwie nie widać. Przypomina to raczej czary, a nie metamorfozę. Minus też za muzykę - zamiast nastrojowej, klimatycznej muzyki, przez większość czasu mamy dziwaczne bliskowschodnie brzdąkania, nijak niepasujące do tego, co dzieje się na ekranie.


Jednak "Krew jak czekolada" wcale taki straszny (w sensie, że beznadziejny) nie jest. Ludzki bohater nie jest tylko dodatkiem: w pewnym momencie staje się osią fabuły. Nie jest też "chłopcem do bicia", gdyż kiedy przychodzi co do czego, potrafi szybko myśleć, działać i ogólnie nieźle sobie radzić z atakującymi go bestiami. Vivian z zastraszonej i bezradnej panienki zamienia się w walczącą o swoje bohaterkę, która momentalnie nabiera charakteru. Poza tym warto przecierpieć pierwszą połowę filmu, by dotrwać do drugiej połowy - z wartką akcją, całkiem niezłymi scenami walk oraz pojawiającym się wreszcie napięciem. Rzadki to przypadek, by film z czasem nabierał na wartości, a nie tracił.

"Krew jak czekolada" to film  adresowany moim zdaniem głównie do nastoletniej widowni. Dorosłym też może się spodobać jako forma odprężenia po ciężkim dniu pracy - taki lekki, początkowo naiwny filmik o zakazanej miłości. Biorąc pod uwagę, że na filmy o zakochanych nastolatkach jestem już nieco za stary oraz fakt, że druga połowa bardzo mi się podobała, mogę nieco obniżyć wymagania i ocenę 6/10 uczciwie przyznać.

2 komentarze:

  1. A co do tego wszystkiego ma czekolada? Jestem niezmiernie ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterka pracuje w sklepie ze słodyczami - tyle i tylko tyle :) Bardziej mnie interesowało, po co "krew", skoro rzecz jest o wilkołakach, a nie o wampirach :)

      Usuń