piątek, 15 stycznia 2016

Operacja Dunaj - o przyjaźni polsko-czeskiej

Operacja Dunaj/Operace Dunaj

Polska, Czechy 2009
Scenariusz: Jacek Kondracki, Robert Urbański
Reżyseria: Jacek Głomb

Wojsko polskie, słusznie kojarzone z najpiękniejszymi kartami naszej historii, ma też epizody niezbyt chwalebne, z których moim zdaniem najsmutniejszym był udział 2 Armii Wojska Polskiego w operacji "Dunaj", czyli inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację po tym, jak tamtejszy rząd wprowadził szereg reform potencjalnie oznaczających odejście od komunizmu.  Polscy żołnierze na szczęście nie wykazali się okrucieństwem - często zdawali sobie sprawę z rzeczywistych przyczyn swojej obecności w Czechosłowacji, zaprzyjaźniali się z mieszkańcami i w ogóle wielki żal, że te dwa kraje, tak sobie historycznie bliskie zostały zmuszone niemal do walki. 

Jednym z ciekawszych epizodów operacji był symboliczny w niej udział czołgu T-34/85, zwanego przez żołnierzy "Biedroneczką". Czołg ten wsławił się udziałem w walkach podczas wyzwalania Czechosłowacji z rąk hitlerowców, więc uczestnictwo w operacji "Dunaj" było symboliczne - oficjalna propaganda mówiła bowiem o konieczności zwalczenia niemieckich sabotażystów i agentów przejmujących władzę w sąsiednim kraju. Tak się jednak złożyło, że "Biedroneczka" zaginęła bez śladu. O tym, co mogło się z nią stać, opowiada prześwietny film polsko-czeski "Operacja Dunaj".




Głównymi bohaterami filmu są załoganci "Biedroneczki": sierżant Kotwicz - dowódca, służbista bezkrytycznie spełniający rozkazy przełożonych, kierowca Kwaśny - cynik doskonale rozumiejący sytuację polityczną, Florian - działonowy, student i gorący wielbiciel Czech oraz Jasiu - siostrzeniec dowódcy, ślepo wierzący w oficjalną propagandę i stale porównujący się do Janka z "Czterech pancernych". Kiedy zostaje ogłoszony alarm, kierują się na Hradec Kralove, jednak błądzą. Jadąc niemal na oślep, wjeżdżają do gospody w pewnej wiosce - akurat w momencie, gdy odbywało się tam przyjęcie. "Biedroneczka" jest uszkodzona i unieruchomiona. Podczas trwającej dłuższy czas naprawy początkowo napięte stosunki między Polakami i Czechami ulegają stopniowej zmianie - podobnie jak poglądy wielu ludzi, których los przypadkowo ze sobą zetknął. Nawiązują się przyjaźnie, a nawet miłość.

Dobrze się stało, że taki film powstał i że nakręciliśmy go my - w końcu staliśmy (przymusowo, ale jednak) po stronie najeźdźcy. Można "Operację Dunaj" traktować jako swoiste rozliczenie z tą niechlubną inwazją - i chyba nam się to udało. Polscy żołnierze nie zostali wybieleni - pojawiają się różne typy. Mamy i bezwzględnie oddanego armii służbistę, który reaguje agresją na każdy objaw sympatii ze strony Czechów, a więc potencjalnego wroga. Mamy "czechofila" ślepo zapatrzonego w naszych południowych sąsiadów. Mamy też Jasia wierzącego, że armie Układu Warszawskiego naprawdę niosą wolność i ratunek przed agresorem. Mamy też innych żołnierzy, którzy zwyczajnie chcą spełnić obowiązek, wrócić do domu, a przy tym dobrze wiedzą, że cala ta awantura to polityczny spisek, ale co im do tego? Oni są tylko żołnierzami, wykonują rozkazy i koniec. Jedynie załoga "Biedroneczki" oderwana od towarzyszy i pozbawiona nadzoru może zdobyć się na samodzielne myślenie i działanie.



Czesi również zostali ukazani w sposób różnoraki. Są wśród nich osobniki do samego końca nastawione wobec Polaków wrogo. Wielu z nich stawia bierny opór - spełniają wolę "najeźdźców", lecz w sposób możliwie złośliwy dają do zrozumienia, co naprawdę o nich myślą. Niektórzy z nich rozumieją, że udział Polaków w inwazji to nie kwestia wyboru. Część z kolei traktuje sprawę niezwykle osobiście - nie rozumieją zupełnie znaczenia "tej całej wojny", chcą tylko żyć spokojnie, a przybycie polskich żołnierzy rozumieją wyłącznie jako ingerencję w dotychczasowe, poukładane i spokojne życie. Właśnie ta swoista ignorancja i obojętność wobec wielkiej polityki zdaje się przeważać w wiosce.

Dla polskiego widza film jest cenny, gdyż ukazuje stosunki panujące w Ludowym Wojsku Polskim. Różne typy postaw wobec ustroju pokazano na przykładzie załogi "Biedroneczki", więc nie będę do tego wracał. Chciałem za to zwrócić uwagę na postacie drugoplanowe: kapitana Grążela i porucznika Jakubczaka. Kapitan zajęty jest głównie ratowaniem swojego związku, zadanie odnalezienia zaginionego czołgu uważa za rzecz idiotyczną i niepotrzebną. Czy to dlatego, że przedkłada sprawy prywatne nad zawodowe czy sam skrycie ma dość wojska i chciałbym choć na jakiś czas zniknąć - decyzja należy do widza. Jednak istotnie w tamtych czasach przypadki dezercji były dość liczne, a wielu dowódców przymykało na nie oko (zachowując rzecz jasna pozory), rozumiejąc powody, dla których młodzi wybierali wolność. Z kolei porucznik Jakubczak to przykład popularnego wówczas typu obojętnego na otoczenie, szukającego w alkoholu ucieczki przed rzeczywistością, na którą i tak nie ma wpływu. 

Moją uwagę zwrócił też kontrast między postawą Polaków i Czechów, zachowujący pewne elementy stereotypowe. Polscy żołnierze mają poczucie misji; nawet "czechofil" Florian uważa, że Czesi są zbyt obojętni na to, co się dzieje w ich kraju. Polacy sądzą, że Czesi to naród obojętny wobec swojej ojczyzny, nieumiejący o nią walczyć i gotowy nawet powracających hitlerowców powitać obiadem. Czesi rozumują jednak inaczej: uważają, że cała ta inwazja jest niepotrzebna, bo ludzie i tak żyją po swojemu, a żadna wojna tego nie zmieni. Przyjaźnie, kłótnie i miłość trwają niezależnie od tego. Za to Polaków uważają za awanturników, którzy chętni są do wojaczki, ale potem wszystko trzeba po nich naprawiać - ba, nie umieją nawet sami sobie pomóc. Awaria "Biedroneczki" jest tego przykładem i - mam wrażenie - celowym zabiegiem. 

Twórcy wzięli na szczęście pod uwagę, że stereotypy stereotypami, ale Polacy i Czesi mają wiele wspólnego: są gościnni, serdeczni, lubią i kochają szczerze, a w przyjaźni są wierni. Dlatego początkowa wrogość zamienia się w zaciekawienie, wreszcie nawiązują się przyjaźnie i romanse. W dodatku obie strony jednoczy wspólny i znienawidzony przez nie wróg, prawdziwy najeźdźca i okupant - Związek Radziecki ukazany symbolicznie w postaci czołgu ruszającego w pościg za "Biedroneczką". To on właśnie stanie się przyczyną ostatecznego sprawdzianu postaw obu nacji.

Warto zwrócić uwagę, że sami Czesi docenili "Operację Dunaj", a ichni reżyser Jiři Menzel (grający w tym filmie dróżnika Oskara) wyraził nawet szczery żal, że podobny film nie powstał u nich. Jednak obraz ma w sobie wiele z czeskiego kina. Ma w sobie trochę z komedii, trochę z tragedii,, momenty wesołe przeplatają się ze smutnymi. Jest wątek romantyczny, jest też o zdradzie, a także nieco polityki i momenty akcji. Samo życie... Natomiast dialogi bohaterów są już typowo polskie - czasami dwuznaczne, cyniczne, ironiczne i dowcipne. Piękne połączenie tradycji dwóch jakże odmiennych szkół kinematografii. Jeśli jeszcze nie widzieliście - obejrzyjcie koniecznie, a jeśli widzieliście - spróbujcie jeszcze raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz