In Time
USA 2011Scenariusz i reżyseria: Andrew Niccol
Dlaczego tak boimy się śmierci? Gdyż nie wiemy, co dzieje się potem. Obietnica życia wiecznego nieprzypadkowo stanowi element nauczania większości religii. Jednak wielu ludziom marzy się życie wieczne bez tej niepewności. Ale co by było, gdyby ludzie już teraz nie starzeli się i nie umierali? Na to pytanie postarał się znaleźć odpowiedź Andrew Niccol. Człowiek ten, znany już i ceniony za sprawą scenariuszy do filmów
"Truman Show" i "Gattaca", wziął się za trzy lata temu za trudny temat nieumierania. Skutkiem tego powstał film łączący elementy kina akcji i thrillera - "Wyścig z czasem".
Na początku dowiadujemy się, że w przyszłości dokona się zmiana w genotypie człowieka: dzięki niej do 25 roku życia ludzie dorastają w normalnym tempie, a potem proces starzenia zostaje zatrzymany. Teoretycznie można żyć wiecznie, ale pod warunkiem, że uda się "zarobić" dodatkowy czas. Usługi kosztują określoną ilość czasu, czasem płaci się za pracę. Każdy człowiek ma czytnik na lewej ręce informujący, ile życia jeszcze zostało. Dodatkowy czas można przechowywać w specjalnych kapsułach i w odpowiedniej chwili "doładować" swoje konto, można też przekazywać go sobie nawzajem. Ogromna większość ludzi żyje na granicy ubóstwa i robi wszystko w celu zdobycia choćby paru dodatkowych godzin. Jedynie nieliczna grupa bogaczy przechowuje zapas liczony na tysiące, a nawet miliony lat.
Will, główny bohater filmu, należy do pierwszej grupy. Jak wszyscy w jego otoczeniu, w ogromnym pośpiechu, gdyż stale musi walczyć o kolejne minuty. Pewnego dnia jego matka nie zdąża na autobus i nie dociera do niego na tyle wcześnie, by pożyczyć choćby kilka minut. Załamany idzie do baru, gdzie spotyka bogatego człowieka - ten, znudzony życiem, przekazuje Willowi cały swój majątek i popełnia samobójstwo. Will zostaje jednak oskarżony o zabójstwo - nikt nie wierzy w możliwość dobrowolnego przekazania ogromnego zapasu lat. Will musi uciekać - najpierw porywa córkę wpływowego bankiera jako zakładniczkę, potem pokazuje jej życie biedoty. Wstrząśnięta dziewczyna postanawia pomóc Willowi wymyślić sposób na sprawiedliwy rozdział czasu będącego własnością bogaczy.
"Wyścig z czasem" nie jest wbrew pozorom kolejną pogadanką na temat niesprawiedliwego rozdziału dóbr. Dotyka on głównie spraw związanych z blaskami i cieniami związanymi z przedłużaniem życia. Jednym z cieni jest fakt, że nieśmiertelność nie może być dostępna dla wszystkich. "Wielu umiera, by garstka mogła żyć" - mówi Willowi jego główny przeciwnik, kierownik banku sprzedającego dodatkowy czas "na kredyt". Taka jest niestety prawda - aby nowe pokolenia miały gdzie mieszkać, aby miejsca i zasobów starczyło dla wszystkich, starsze pokolenia muszą odejść. Tylko nieliczni mogą w tej sytuacji pozwolić sobie na luksus wieczności. Drugim problemem jest fakt, że istota żyjąca wiecznie może znudzić się życiem. Świat jest ogromny, ciągle się zmienia, więc teoretycznie problem nudy nie powinien zaistnieć - ale w świecie "Wyścigu z czasem" ludzie majętni nie podejmują ryzyka. Wiedzą bowiem, że za granicą swojej bezpiecznej strefy mogą paść ofiarą wypadku lub "bandytów" chcących ukraść im czas. To samo sprawia, że ludzie są kompletnie obojętni na cudze cierpienie, gdyż lęk przed utratą cennych minut likwiduje wszelkie altruistyczne działania.
W filmie nie ma futurystycznych technologii, pomijając wspomniane kapsuły przechowujące czas i liczniki na przedramionach bohaterów wskazujące "stan konta". Prezentowany w filmie "zastój" nie jest skutkiem cięć budżetowych, lecz ma na celu ukazanie regresji ludzkości - z powodu niechęci do podejmowania ryzyka lub konieczności walki o kolejne minuty nikt nie zajmuje się nauką. Dlatego określenie roku, w którym osadzona jest akcja, jest niemożliwe nawet w przybliżeniu - taki stan może istnieć równie dobrze dziesiątki, jak i setki lat. Najbardziej tragiczne jest to, że rzeczywistości nie da się w żaden sposób zmienić, o czym zapewnia bohatera jego adwersarz. Czy nawet rozdanie całego majątku rzeszy ubogich poprawiłoby ich stan na dłuższy czas? Czy umieliby oni znaleźć zastosowanie dla czasu, który zyskali? Twórca filmu wielokrotnie zadaje te pytania ustami różnych postaci, lecz odpowiedź na te pytania widz musi znaleźć samodzielnie.
Jednak nie ma róży bez kolców. Niccol jest artystą w każdym calu, jednak pod względem naukowo-technicznym jego filmy zawsze budziły wątpliwości. W wypadku "Wyścigu z czasem" taką niedoróbką jest drobna nieścisłość. Otóż jest pomysł genetycznego programowania
życia z dokładnością co do sekundy. Fajnie, ale skoro to jest genetyczne, to jakim cudem czas można przekazywać sobie nawzajem lub za pośrednictwem "kapsuł"? Coś tu nie gra.
Wada ta na szczęście może zniechęcić tylko ludzi czepliwych, a ja chyba taki nie jestem, mam nadzieję? Dlatego osobiście oceniam "Wyścig z czasem" wysoko - 8/10. Jest dobry jako film akcji, rewelacyjnie rozprawia się z trudną przecież kwestią nieśmiertelności. Dlatego warto poświęcić na jego obejrzenie trochę czasu... no tak. I wziąć sobie do serca motto głównego bohatera: "Wiele można zrobić w jeden dzień".
Mnie też się bardzo podobał, chociaż może nie na 8 :) Dziwila mnie ilosc hejtów dotycząca tego filmu :P Porządny akcyjniak
OdpowiedzUsuńNo i się znowu minęliśmy :) Bywa :) Kompletnie nie przypadł mi do gustu. Do hejtów nie dołożyłem ani grosza, przeszedłem po filme do porządku dziennego. Zapomniałem po tygodniu. Jedyne co pamiętam to Timberlake, którego skądinąd uważam za aktorski talent.
UsuńNo tak, filmy filmami, ale naprawdę czas jest cenny i trzeba walczyć o życie wieczne.
OdpowiedzUsuń