White Noise
Wielka Brytania, Kanada, USA 2005Scenariusz: Niall Johnson
Reżyseria: Geoffrey Sax
Czy można udowodnić istnienie życia pozagrobowego? Podobno tak, ale o tym za chwilę. Istotnie, wielu ludzi wierzy w życie po śmierci. Jedni wyobrażają sobie zaświaty jako coś podobnego do życia ziemskiego, inni twierdzą, że będzie to egzystencja na innym poziomie. Jednak nawet osoby najmocniej wierzące boją się śmierci. Może chodzi o ból, może o strach przed nieznanym, ale po sobie sądzę, że chodzi też o to, że mimo wszystko nie ma pewności, co - i czy w ogóle coś - jest po drugiej stronie. W każdym razie nikomu nie udało się udowodnić, jak to jest z życiem po śmierci. Po prawdzie - nikt nie udowodnił, że życia po śmierci nie ma.
Jednak istnieje grupa ludzi, która twierdzi, że dowód na życie pozagrobowe istnieje. Otóż w 1959 roku panowie zwący cię Attila von Szalay i Raymond Bayless przygotowali dziwny eksperyment: postanowili nagrać dźwięki w zamkniętym, dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, w którym nie było żadnego źródła dźwięku. Ku zdumieniu trochę również samych badaczy, na taśmie rejestrującej nagranie odkryto dźwięki nieznanego pochodzenia - mimo że nagrały się one wtedy, gdy w pomieszczeniu nie było nikogo! Tego samego roku pewien przyrodnik nagrywający głosy ptaków zarejestrował przypadkiem głos jakiegoś człowieka - chociaż w zasięgu jego głośnika nikogo nie było. Kiedy opisy tych wydarzeń ujrzały światło dzienne, wielu uznało, że wyjaśnienie może być tylko jedno - są to głosy zmarłych, którzy teraz egzystują w innym świecie.
Zjawisko to zostało nazwane EVP (electronic voice phenomena) i zostało zarejestrowane co najmniej setki tysięcy razy. Okazało się, że można te nagrania uzyskać dość łatwo - należy włączyć nagrywanie dźwięków dobiegających np. z rozstrojonego radia i jest szansa, że uzyska się jakiś efekt. Oczywiście wielu ludzi jest sceptycznych i wskazują na to, że zarejestrowane dźwięki nie mają żadnego sensu lub są na tyle zniekształcone, że nie można doszukiwać się np. głosu zmarłych krewnych. Wskazywano pareidolię - skłonność do doszukiwania się znanych sygnałów w bodźcach sensu pozbawionych. Ponadto zauważono, że nawet w rozstrojonym radio słychać niewyraźne dźwięki pochodzące z różnych stacji radiowych - tym sposobem uzyskuje się efekt EVP.
Nawet jeśli uznamy naturalne wyjaśnienie tego zjawiska, to jest ono na tyle ciekawe, że stanowi całkiem przyzwoity scenariusz do filmu. I faktycznie, w 2005 roku powstał film "Głosy". Opowiada historię Johna Riversa - architekta, którego spotkała tragedia: jego żona zaginęła, a po długim czasie odnaleziono jej ciało. Do załamanego Johna pewnego dnia przychodzi pewien człowiek, który twierdzi, że nawiązał kontakt ze zmarłą. John początkowo jest sceptyczny, ale za radą nowo poznanego kolegi decyduje się na eksperyment i nagrywa... właściwie to nagrywa ciszę. Tylko że po odtworzeniu nagrania słyszy nieco zniekształcony głos - na tyle jednak wyraźny, by rozpoznał swoją żonę. Potem John posuwa się dalej i zaczyna nagrywać także obrazy. Staje się to jego obsesją, tym większą, że żona najwyraźniej chce mu coś przekazać - a na dodatek się czegoś boi.
"Głosy" powstały za stosunkowo małe pieniądze, ale zgromadziły w kinach tłumy. Nie dziwię się, bo film jest nakręcony całkiem zgrabnie, dobrze się go ogląda i trzyma w napięciu. Myślę jednak, że wiele osób chciało zobaczyć, jak potraktowano temat EVP i niejako utwierdzić się w przekonaniu, że zjawisko naprawdę związane jest z zaświatami. Tacy ludzie nie powinni być zawiedzeni, bo temat potraktowano w filmie z wielką starannością. Przedstawione EVP mają w sobie coś niepokojącego. Podobnie jest z ukazanymi w późniejszej części filmu nagranymi obrazami: cienie przewijające się przez zaśnieżony obraz telewizorów są nieostre, ale przedstawione w taki sposób, że widz może z łatwością wczuć się w sytuację bytów po drugiej stronie - poczuć ich radość z możliwości kontaktu z bliskimi, a także lęki. Okazuje się bowiem, że oprócz bliskich w zaświatach przebywają także ciemne siły - niemi obserwatorzy, łakomi na emocje płynące z ludzkich nieszczęść i manifestujący swą obecność w sposób na tyle nachalny, żeby żywi nie mogli spać spokojnie.
Mimo tego "Głosami" się troszkę rozczarowałem. Przede wszystkim z powodu odejścia od tego, czym w istocie są EVP. Jak sama nazwa wskazuje, jest to fenomen polegający na rejestrowaniu niezidentyfikowanych dźwięków. Tymczasem okazało się, że dla twórców filmu dźwięki to za mało - bohaterowie rejestrują także obrazy - i to miejscami bardzo wyraźne. Ponadto uzyskać takie nagranie mimo wszystko nie jest łatwo, a tutaj bohater ustawia parę odbiorników i ma całe godziny wyraźnych nagrań. Osobiście nie podobało mi się także jednoznaczne stanowisko względem EVP. Nie chodzi o to, że sam w to nie wierzę - ostatecznie w nawiedzone domy też nie wierzę, a na "Kobiecie w czerni" niemal wyzionąłem ducha. Jednak w tym filmie kontakt ze zmarłymi jest śmiesznie wręcz prosty: ustawić kilka magnetowidów na nagrywanie i jedziemy - mamy wizję, dźwięk i jeszcze (co mnie wręcz drażniło) wróżby i jasnowidzenie. Znowu...
Największym rozczarowaniem była dla mnie jednak fabuła i mocno widoczny brak zdecydowania twórców, w którą stronę podążyć. EVP szybko bowiem stają się wątkiem pobocznym! Przyznam, że sam się nakręciłem, bo z opisu spodziewałem się chwytającego za serce dramatu o człowieku, który szuka kontaktu ze zmarłą miłością jego życia. Po pierwszej półgodzinie byłem przekonany, że to będzie jednak bardziej thriller, może nawet horror. Tymczasem film stopniowo przekształca się w sensacyjny film akcji, w którym zaświaty zaczynają pełnić jedynie funkcję oryginalnego dodatku. Sam wątek nadprzyrodzony też rozwinął się w sposób zakrawający na kino niższej kategorii: początkowo mamy niewyraźne głosy, nagrania, potem nagle wyraźny i czytelny przekaz, aż wreszcie otrzymujemy ingerencję w wydarzenia w naszym świecie - ingerencję jak najbardziej fizyczną!
"Głosy" to przyzwoity film z wątkiem niematerialnym w tle, momentami trzymający w napięciu i z kilkoma emocjonującymi scenami. Jednak przyzwoity nie znaczy, że będę chciał do tego filmu wracać. Najwyżej do kilku najlepszych scen; tych, w których wątek EVP faktycznie dominuje w filmie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz