piątek, 10 kwietnia 2015

Instytut Atticus - o badaniach zjawisk paranormalnych

The Atticus Institute

USA 2015
Scenariusz i reżyseria - Chris Sparling

W swoim czasie sporą popularnością cieszyła się plotka, że po obu stronach "żelaznej kurtyny" istniały ośrodki specjalizujące się w badaniach nad UFO i zjawiskami paranormalnymi. Rosjanie zupełnie poważnie zajmowali się badaniami dotyczącymi amerykańskiego Big Foota czy analogicznych stworów we własnym kraju. Takie działania, ewidentnie sprzeczne z oficjalną, ściśle racjonalną postawą tego państwa, stanowiły znakomitą pożywkę dla podobnych pogłosek. Łatwo było uwierzyć, że Sowieci szukali tajnej, potężnej broni, dającej ogromną przewagę nad każdym wrogiem. Oczywiście, skoro po jednej stronie "żelaznej kurtyny" miałyby trwać takie badania, to po drugiej stronie również. Z tym, że za oceanem wierzono nie tyle w zjawiska paranormalne, lecz w badania nad UFO: "Strefa 51", sprawa katastrofy w Roswell do dzisiaj działają na wyobraźnię zwolenników spiskowej teorii dziejów. Ciekawostką pozostaje fakt, że to właśnie w "czerwonym" obozie szerzej rozpowszechniła się plotka o zjawiskach nadnaturalnych. Moja prywatna opinia jest taka, że był to skutek połączenia braku wiary w możliwości techniczne Rosjan z tęsknotą za czymś daleko odbiegającym od racjonalizmu propagowanego przez ustrój socjalistyczny.

Druga moja prywatna opinia jest taka, że podobne badania byłyby idiotyzmem. Przede wszystkim, taka hipotetyczna osoba obdarzona zdolnościami paranormalnymi byłaby z pewnością na dość inteligentna, by unikać niepotrzebnego rozgłosu, który uniemożliwiłby jej normalne życie, a zapewne naraził także na różne przykrości i próby ubezwłasnowolnienia ze strony rządu. Celowo napisałem "próby" - spodziewam się, że chęć ograniczenia takiej osoby spotkałaby się z jej zdecydowanym sprzeciwem, co skończyłoby się tragicznie dla tych, którzy powzięli taki zamiar. Jeśli ktoś obdarzony trafiłby do takiego ośrodka, to jedynie przypadkiem lub na skutek przewrotnej inteligencji i realizacji własnych celów. W poglądzie tym nie jestem osamotniony - z podobnego założenia wyszedł Chris Sparling, twórca filmu pt. "Instytut Atticus".


Film poświęcony jest Henry'emu Westowi, uczonemu, który wsławił się pierwszymi poważnymi badaniami nad zjawiskami paranormalnymi prowadzonymi w instytucie Atticus aż do jego zamknięcia w 1976 roku i wykorzystuje odtajnione nagrania wykonane w ostatnim okresie działania placówki. Instytut został założony, gdyż Amerykanie, zaniepokojeni doniesieniami o sukcesach po stronie sowieckiej, postanowili rozwinąć własny program dotyczący badania zjawisk paranormalnych u ludzi. W tym celu zebrano naukowców z różnych dziedzin i oddano im do dyspozycji nowoczesny sprzęt służący zarówno testowaniu zgłoszonych przypadków w kontrolowanych warunkach, jak i wyeliminowaniu ryzyka oszustwa. Henry West, jako uznany autorytet, miał przewodzić projektowi. Nadzór nad całością sprawowało oczywiście wojsko.



Przez pierwszych kilka lat nie osiągnięto zadowalających rezultatów, aż pewnego dnia pojawiła się w instytucie Margaret Winstead prowadząca swoją siostrę, Judith. Okazało się, że kobieta od pewnego czasu zachowywała się inaczej, a w dodatku dookoła niej dzieją się, jak to określono, "dziwne rzeczy". Rozpoczęto serię badań, które wykazały, że Judith jest ma niezwykle silnie rozwinięte zdolności psychokinetyczne, telepatyczne i inne. Początkowo eksperymenty przebiegały bez przeszkód. Stopniowo jednak okazało się, że Judith wywiera dziwny wpływ na otoczenie, a wokół niej zaczynają w tajemniczy sposób ginąc ludzie. Wykazano bezspornie, że Judith znajdowała się pod wpływem nieokreślonej siły, co wskazywało na opętanie demoniczne. Kiedy w sprawę wmieszało się wojsko, sprawy przybrały jeszcze gorszy obrót. Próby przekształcenia Judith w potężną broń szybko obróciły się przeciw pomysłodawcom i doprowadziły do niewyobrażalnej tragedii, po której instytut zamknięto. 

Przyznam, iż nie spodziewałem się, że ten film będzie aż tak udany. Ogólne, bardzo dobre wrażenie wynika głównie z przyjętej konwencji. W przeciwieństwie do wielu podobnych dzieł nie ma tutaj adnotacji "Znaleziono tajemnicze taśmy" - całość nakręcona jest w formie dokumentu typowego dla "Discovery Channel". Film składa się z fragmentów taśm przedstawiających ujawnione nagrania wykonane w tytułowym instytucie oraz oraz fragmenty wywiadów z jego żyjącymi do dziś pracownikami oraz członkami rodziny Westa. Z ich ust dowiadujemy się o tym, co działo się w ośrodku, a także czasami poza nim. Wiarygodności dodaje informacja o wyciętych, "ocenzurowanych" fragmentach nagrań oraz adnotacje autorstwa przedstawicieli rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Przyjęta forma sprawia, że film obywa się niemal zupełnie bez złożonych efektów wizualnych. Osadzenie akcji w latach 70. spowodowało, że można było zastosować jedynie zabiegi, takie jak prosty fotomontaż ukazujący ektoplazmę czy lewitację. Do tego posłużono się scenami nagrań laboratoryjnych przedstawiających autentyczne doświadczenia na zwierzętach, jednak umiejętne ich umieszczenie w filmie sprawiło, że wydają się przedstawiać zupełnie coś innego, niż w rzeczywistości. Reszty dopełnia znakomita gra aktorów. Najważniejsza jest jednak atmosfera - widz ma świadomość ciągłej obecności nieznanej siły, która nie pozostawia po sobie widocznych śladów, ale sprawia, że ludzie dookoła przeżywają niespotykaną ilość pozornie przypadkowych tragedii, stopniowo zaczynają tracić zmysły i wiarę we własny zdrowy rozsądek.

Mnie po filmie naszła też pewna smutna refleksja brzmiąca mniej więcej tak: wojsko to najgłupsza instytucja, jaką wymyśliła ludzkość. To wojskowi odpowiedzialni są za najbardziej brutalne eksperymenty, dopuszczają się zachowań daleko odbiegających od humanitarnego traktowania i to przez nich dochodzi do tragedii. Są żądni przekształcenia Judith w śmiercionośną broń. Cel ten zupełnie ich zaślepia: chcą zmusić kobietę do współpracy torturami, dopuszczają się kolejnych eksperymentów, które można określić tylko jednym słowem: idiotyczne. W sytuacji, kiedy mają do czynienia z bytem niepoddającym się jakimkolwiek pomiarom czy kontroli, oni nadal łudzą się, że zdobędą nad nim władzę. Skutki takiego myślenia są oczywiste i tragiczne dla wszystkich, którzy mieli z tym do czynienia.

"Instytut Atticus" to film, który zdecydowanie warto zobaczyć. Odbiega formą (chociaż może nie treścią) od innych, podobnych dzieł, wprowadza też bardziej wiarygodny element prawdopodobieństwa. Nie jest to jeden z tych filmów, po których boimy się spać po ciemku, ale za to pozostawia nieprzyjemną świadomość, że jeśli w naszym świecie istnieją siły, których działania nie rozumiemy, to w starciu z nimi jesteśmy przegrani.

4 komentarze:

  1. Dobry film na niedzielne popołudnie, forma dokumentu jest ujmująca. Warto zwrócić uwagę na ujęcia zaczerpnięte rodem z Paranormal Activity, albo zbyt dobrej jakości taśmy z tamtych czasów(mowa o jednej z ostatnich scen). Warto zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoja druga prywatna opinia jest z gruntu fałszywa. Z góry zakłada że, jeśli taka osoba by istniała to... w tym momencie toniesz w absurdach racjonalizmu.

    Jesteś typowym przedstawicielem zaklinaczy rzeczywistości. Jedynym problemem jest fakt istnienia owego bytu, który swoimi możliwościami przerasta Twoje postrzeganie o lata świetlne i stąd nie daje się upchać w pudełeczko klesze bajania niestety. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te, panie ekspert od "zaklinania". Przypominam, że komentujemy fikcję więc uspokój się z tymi "faktami istnienia owego bytu" i idź być świrem gdzie indziej.

      Usuń
  3. Nawet fikcja ma część prawdy tylko trzeba mieć wiedzę na te tematy..i samemu posiadać ...zdolność...

    OdpowiedzUsuń