piątek, 19 czerwca 2015

Jurassic World - czy dinozaury przetrwają?

Jurassic World

USA 2015
Scenariusz: Rick Jaffa, Amanda Silver, Derek Conolly
Reżyseria: Colin Trevorrow

Ci, których dzieciństwo przypadło na lata 90., na pewno pamiętają gorączkę dinozaurową, jaka ogarnęła ludzi na całym świecie po premierze "Parku Jurajskiego" Spielberga. Książki popularnonaukowe, czasopisma kolekcjonerskie czy figurki można było dostać wszędzie. Szał ten był moim zdaniem zrozumiały - "Park Jurajski" oferował znacznie więcej niż jakikolwiek film SF w historii - wreszcie mieliśmy nie przebranych ludzi, nie kukły, nie film poklatkowy, lecz "prawdziwe" dinozaury. Film spełnił się też w roli edukacyjnej: oczywiście użyta w nim technika jest czystą fantazją, ale za to przysłużył się do rozpowszechnienia wiedzy o wymarłych gadach. No i przede wszystkim  pokazywał dinozaury w prawdziwej postaci - przestały być niezgrabnymi, tępymi stworami, a stały się istotami szybkimi, zwinnymi i co ważne - inteligentnymi.

Z czasem fala zachwytu minęła, pojawiły się inne nowości. Jednak czemu nie wrócić do tego tematu? Wymarłe bestie sprzed milionów lat chyba zawsze będą fascynować ludzi, więc warto spróbować. Tylko że jeśli chcemy wskrzesić temat, trzeba to zrobić z odpowiednim rozmachem. Nie wystarczy po prostu pokazać ludziom dinozaury - trzeba wzbudzić w nich emocje, przestraszyć, zachwycić, skłonić do przemyśleń, a najlepiej wszystko naraz. Idee te przyświecały zarówno twórcom realnym - filmu "Jurassic World", jak i fikcyjnym - tytułowego parku.



"Jurassic World" to ucieleśnienie marzeń Johna Hammonda znanego z "Parku Jurajskiego": na wyspie Isla Nublar, na zgliszczach starego ośrodka powstaje zupełnie nowy, nowoczesny park rozrywki, który odwiedzają setki tysięcy ludzi rocznie. Do tego małego raju na ziemi przybywa dwóch chłopców, których rodzice właśnie się rozwodzą i chcą im dać ostatni wspólny prezent świąteczny. Na wyspie ma się nimi zaopiekować ciotka Claire pełniąca funkcje administratora i jest zbyt zapracowana, by mieć siostrzeńców na oku. Ci wykorzystują to i oczywiście uciekają, by zwiedzić wyspę na własną rękę. Jednym z problemów kobiety jest wizyta głównego udziałowca parku, który domaga się obejrzenia owocu zleconych badań: hybrydy kilku gatunków dinozaurów nazwanej Indominus rex. Podkochujący się w Claire szef ochrony, Owen, ostrzega, że Indominus rex jest inteligentny, niezwykle szybki i silny, a przy tym ponadprzeciętnie agresywny i nigdy powstać tak naprawdę nie powinien. Zgodnie z przewidywaniami Owena, dinozaur ucieka z zagrody i rozpoczyna wędrówkę przez park, zagrażając wszystkim - ludziom i innym dinozaurom.

Zgodnie z intencją twórców, "Jurassic World" jest swoistym hołdem dla Michaela Chrichtona, twórcy powieści "Park Jurajski". Dlatego znalazło się tu wiele odniesień do nakręconego na jej podstawie filmu. Oprócz lokalizacji pojawia się kilka znanych postaci, podobne są niektóre ujęcia. Warto zauważyć, że młodzi bohaterowie odwiedzają podczas wędrówki przez wyspę dokładnie te same miejsca, w których byli Lex i Tim w "Parku Jurajskim". Pojawia się też kilka innych zabawnych scenek związanych z pierwowzorem, którego miłośnicy na pewno to zauważą i docenią. Jednocześnie nowy park jest urządzony niczym najnowocześniejszy kurort. Są tu ekologiczne środki transportu, które wtapiają się w otoczenie i nie przeszkadzają zwierzętom, basen z potężnym mozazaurem, "ptaszarnia" zamieszkiwaną przez pterodaktyle, ba - jest nawet zagroda, gdzie dzieci mogą pojeździć na małych triceratopsach. Oczywiście jest też doskonale wyposażone laboratorium i ośrodek eksperymentalny.

Pierwszy "Park Jurajski" powstawał w czasie, gdy poznanie ludzkiego genomu istniało jedynie w sferze fantazji, a wszelkie badania związane z nimi budziły wiele wątpliwości. Dzisiaj są one oczywistością, pojawiły się organizmy modyfikowane genetycznie, a problemy moralne tkwią nie w poznawaniu DNA lecz w tym, jak daleko możemy się posunąć. W "Jurassic World" symbolem tych rozterek jest Indominus rex - bestia stworzona na podstawie genomu T-rexa oraz kilku innych gatunków, skutkiem czego powstaje zwierz zaiste upiorny i w przeciwieństwie do np. wspomnianego tyranozaura budzący nie zachwyt, ale wyłącznie przerażenie. Oczywiście mimo wszystko robi się go żal - przecież to nie jego wina; to ludzie go takim stworzyli. Drugim tego typu symbolem jest stado welociraptorów "dowodzone" przez Owena, któremu udaje się w pewnym stopniu nad nimi zapanować. Tymi sukcesami zaczyna się oczywiście interesować wojsko i z typową dla siebie ignorancją zlecają przekształcenie dinozaurów w śmiertelną broń.

Film nawiązuje wprost do swojego pierwowzoru i co ciekawe - powiela jego błędy, a także nie uwzględnia najnowszych badań naukowych. Dzisiaj wiemy, że niektóre dinozaury (może nawet T-rex!) były opierzone. Wiemy też, że welociraptory były tak naprawdę malutkie, a szybko biegające stwory na filmie to inny gatunek. Usprawiedliwiam to w ten sposób, że inaczej się nie dało, a trzeba było zachować spójność. Z tego samego powodu zachowano technologię klonowania, chociaż tutaj jest ona jeszcze bardziej rozwinięta - co ciekawe w stronę jeszcze większej fantazji. Jednak to również jest celowe, a wobec "osiągnięć" współczesnych genetyków (znane są zdjęcia różnych potworków) różnorakie doświadczenia omawiane w filmie stają się nawet wiarygodne.

"Jurassic World" jest nie tylko kinem rozrywkowym. Ma też za zadanie (w którego nieźle się wywiązuje moim zdaniem) nakłonić ludzi do przemyśleń związanych z eksperymentami na zwierzętach czy nieograniczonymi badaniami genetycznymi. Zaczniemy od końca: badania nad DNA doprowadziły do powstania organizmów GMO, które obecnie wykorzystujemy w stosunkowo niewielkim stopniu. Co jednak, jeśli ktoś zdecyduje się wyhodować w ten sposób coś, co posłuży jako broń? Indominus rex jest tego znakomitym przykładem: miał być tylko atrakcją, lecz stał się morderczą maszyną do zabijania. Oprócz stworzenia organizmu trzeba bowiem jeszcze się nim zająć. Dotyczy to zwłaszcza zwierząt, które posiadają przecież instynkty, niektóre są inteligentne, uczą się... pozostawione same sobie stają się - nie bójmy się antropomorfizacji - socjopatami.


Czy film ma wady? Moim zdaniem tylko jedną, chociaż dla niektórych może mało znaczącą. Otóż zabrakło mi tutaj postaci kobiecych. Pamiętacie doktor Harding z pierwszego filmu? Silna, niezależna kobieta, która od początku stała twardo na nogach, a oprócz tego Lex - nastolatka, która w razie potrzeby zachowuje się zaskakująco dojrzale i wykazuje odwagą. W "Jurassic World" kobiety pojawiają się trzy: matka chłopców, Claire i jej asystentka. Matka jest postacią epizodyczną, ale i tak zdążyła zagrać na nerwach. Claire za to początkowo zachowuje się w sposób, który absolutnie nie przystoi administratorowi wyspy: jest lekkomyślna, zapalczywa i nieodpowiedzialna. Nie umie podejmować racjonalnych decyzji, kieruje się emocjami i chęcią przypodobania się przełożonym. W dodatku początkowo wykazuje wiele przejawów odczłowieczenia - typowego dla pracownika wielkiej korporacji.

Na koniec film "od kuchni". Na początek "najważniejsze", czyli efekty wizualne. Dinozaury i inne gady poruszają się jak żywe. Zadbano też o wiarygodność z naukowego punktu widzenia - na przykład przypatrując się pterodaktylom, można zauważyć, że skręcając, machają skrzydłami w odmiennym tempie. Jest to sztuka, którą opanowały nietoperze a która zwiększa zwrotność i rekompensuje brak ogona, jak u ptaków. Jednak najlepiej wypada najważniejszy antagonista filmu - Indominus rex. Bestia jest naprawdę straszna - jak welociraptor wielkości T-rexa, z kilkoma ciekawymi umiejętnościami. Jednak jego pojawienie się świadczy o pewnej smutnej prawdzie - to już chyba koniec przygody z wymarłymi i ponownie "odrodzonymi" gadami. Jak mówi jeden z bohaterów - dinozaury są dzisiaj czymś zwyczajnym, jak słonie w ZOO. Stąd konieczność wprowadzenia nowego, nieistniejącego nigdy gatunku. Przykre.

"Jurassic World" jest godnym kontynuatorem myśli Chrichtona. Nawiązania do pierwowzoru są tu liczne, ale - jako że są celowe - zupełnie nie rażą, czego się początkowo obawiałem. Jednak po jego obejrzeniu naszła mnie smutna refleksja - moda na dinozaury musiała w końcu minąć. Co ją zastąpi? Zobaczymy. Wydaje się jednak, że dzisiaj nie ma już tematu, który zafascynowałby młodych ludzi równie skutecznie i długotrwale.

2 komentarze:

  1. Moim zdaniem ma dużo, dużo więcej wad, niemniej jak najbardziej do obejrzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko prawda, ale z jednym się nie zgadzam. Potraktowałeś to dość marginalnie, ale dla mnie fakt, że twórcy całkowicie zignorowali współczesny stan wiedzy, jest niewybaczalny. Spielberg, jeśli idzie o ówczesną akuratność naukową, bardzo się postarał. W tej części pada jedno zdanie na ten temat: ożywione dinozaury nie wyglądają tak jak wyglądały miliony lat temu, bo brakujące części genomu biolodzy łatali współczesnymi gadami. Błagam... to ma być wytłumaczenie?

    Twórcy z łatwością mogli znaleźć jakieś rozsądne rozwiązanie, które nie naruszyłoby spójności uniwersum. Pewnie po prostu nie chciało im się animować piór...

    Moja refleksja idzie więc o krok dalej. Jak można przywrócić dawną świetność modzie na dinozaury, skoro tkwimy (tzn. Hollywood tkwi) w uwsteczniającym konserwatyzmie? Można przecież tchnąć w tę modę drugą młodość. Nowy dizajn na pewno by pomógł :>

    OdpowiedzUsuń