piątek, 18 września 2015

Babadook - horror samotnego macierzyństwa

The Babadook

Australia, Kanada 2014
Scenariusz i reżyseria: Jennifer Kent

Zastanawiam się czasem, jakim byłbym rodzicem. Przyznam szczerze, że chyba takim sobie, bo niby jestem spokojny, ale czasami zdarza mi się eksplodować i być nieprzyjemnym dla otoczenia. Poza tym nigdy nie umiałem dogadać się z dziećmi. Dlatego może lepiej, że jestem bezpotomny. Niemniej, szczerze podziwiam i zazdroszczę ludziom, którzy potrafią pogodzić obowiązki rodzicielskie z zawodowymi. To niewiarygodne, jak ci ludzie umieją zgrać ze sobą mnóstwo obowiązków. Ale to i tak nic w porównaniu z tym, co przeżywają samotni rodzice. Trudno to sobie wyobrazić. Nie dość, że trzeba zajmować się dzieckiem, to przecież trzeba zarabiać na utrzymanie, zajmować się domem... A nie zawsze da się bezproblemowo znaleźć np. opiekę do dziecka, kiedy nagle trzeba gdzieś wyjść.

Niestety, często widzę dorosłych, którzy traktują dziecko w sposób świadczący o tym, że nie bardzo mają pomysł na to, jak się nim zająć. Rozmawiają z nim tak, że ja bym to zrobił lepiej. Krzyczą, czasem biją... Teoretycznie żyjemy w kraju, gdzie przemoc domowa ma niewielkie nasilenie, ale wynika to niestety wyłącznie z faktu, że naród nie uważa uderzenia ręką za przemoc. No cóż... W każdym razie okres wychowania dziecka bywa swoistym horrorem nie tylko dla nie do końca gotowego do tej roli rodzica, ale i dla dziecka. Skutki tego mogą być różne. Bywa, że kiedy dziecko dorośnie, zupełnie zrywa kontakt z rodziną. Bywa, że stosunki zostają bardzo napięte. Ale zanim to nastąpi, dziecko przeżywa codzienny koszmar przebywania w domu, którego się boi. Ten temat rzadko pokazywany jest z perspektywy dziecka, dlatego z tym większym zainteresowaniem przywitałem film "Babadook".


Film opowiada historię Amelii, samotnej matki i pracownicy domu opieki dla starszych osób. Praca jej do łatwych nie należy, a w dodatku po powrocie do domu musi stawić czoła trudom związanym z wychowaniem 7-letniego syna Samuela. Chłopiec, który urodził się dokładnie w dniu śmierci ojca, jest hiperaktywny, wszędzie widzi potwory, z którymi chce walczyć, na dodatek chętnie opowiada o swoich krwiożerczych fantazjach związanych z zabijaniem tychże, przez co wszystkie inne dzieci boją się go i uważają za dziwaka. Matka robi, co może, by chłopiec nie czuł się całkiem odrzucony i za nic nie chce przyznać, że nie daje sobie rady. Pozwala mu na wiele, pozwala spać ze sobą i codziennie czyta mu bajkę na uspokojenie. Pewnego dnia Samuel znajduje bajkę pt. "Mr Babadook". Książka zawiera dość wstrząsającą rymowankę o potworze, który, jeśli się go wpuści, opanowuje dusze domowników, czyniąc ich złymi, zaś ilustrowana jest prymitywnymi wycinankami ukazującymi potwora czającego się w każdym ciemnym kącie. Samuel jest przerażony, więc Amelia aby go uspokoić, wyrzuca książkę. Jednak chłopiec uparcie twierdzi, że jest już za późno, a matka wpuściła już Babadooka do domu. Kobieta stara się uspokoić chłopca, lecz sama przestaje być pewna, czy potwór jest tylko dziecięcą imaginacją.

W omawianiu horrorów trudne jest to, że łatwo jest zdradzić szczegóły fabuły i zakończenia. W przypadku "Babadooka" problem częściowo znika - istota potwora jest bowiem dość oczywista i łatwo domyślić się jej niemal od razu. Przede wszystkim jest doskonałą metaforą problemów, jakie spotykają rodziców i dzieci z rozbitych czy niekompletnych rodzin. Owszem, samotne matki czy samotni ojcowie niejednokrotnie okazują się świetnymi rodzicami, jednak są takie jednostki, które po prostu nie dają sobie same rady. Szkoda tylko, że nie zawsze umieją się do tego przyznać, przez co cierpią zarówno oni sami, jak i ich pociechy. Widać to doskonale na przykładzie Samuela i jego matki. Samuel z dnia na dzień staje się coraz bardziej przerażony, zaś Amelia nie daje sobie rady ze wszystkimi obowiązkami, wręcz umiera z przemęczenia. To sprawia, że w obojgu przemiana, która w coraz bardziej destrukcyjny sposób wpływa na ich życie.

W "Babadooku" nie ma postaci pozytywnych czy negatywnych. Film jest w zasadzie popisem dwójki aktorów - Essie Davis i Noaha Wisemana i każde z nich włożyło wiele wysiłku, by przedstawić odgrywaną przez siebie postać jako budzącą skrajne emocje. Samuel sprawia wrażenie rozwydrzonego dzieciaka - ofiarę bezstresowego wychowania, ale szybko przekonujemy się, że jego zachowanie jest reakcją na pogłębiającą się psychozę Amelii. Ta zaś - początkowo budząca litość samotna matka - poddaje się mrocznej stronie swojej natury, która ma serdecznie dość swojego życia i ma wielką ochotę zrealizować skryte marzenie o usunięciu tych, których uważa za przyczynę swoich problemów.

Chociaż film jest bardzo ciężki i w swym przesłaniu niezwykle przygnębiający, to jednak ma w sobie coś, co każe go obejrzeć do końca z zapartym tchem. Przede wszystkim jest dopracowanym horrorem psychologicznym na wysokim poziomie. Opiera się - podobnie jak inne ostatnio powstające filmy tego gatunku - nie na potworach, nie na wyskakujących "nagle" upiorach, lecz na klimacie. Dzieje się to od chwili ukazania się książeczki z tytułowym bohaterem: po prawdzie jest ona naprawdę przerażająca: niezdarne ilustracje wyglądają jak wcielenie dziecięcych  koszmarów z dzieciństwa o potworach z szafy i osamotnieniu w sytuacji zagrożenia. Rodzice przecież i tak dzieciom w żadne potwory nie wierzą... 

Przez cały niemal film nie pojawia się żadna zjawa, nic nie wyskakuje nagle zza węgła, w lustrze nie pojawia się żaden potwór. Niemniej Amelia przeżywa horror związany z lękami syna - tylko czy zdaje sobie sprawę, czego Samuel naprawdę się boi? I czy wie, kogo Babadook tak naprawdę prześladuje? Czy nieszczęsna książeczka została podrzucona przez jakiegoś upiora, czy może wykonał ją Samuel jako rozpaczliwy sposób kontaktu z matką? Atmosferę filmu znakomicie podkreśla oprawa wizualna. Dzięki temu, że akcja dzieje się głównie w domu, w którym prawie nie ma kolorowych elementów ożywiających wnętrze, film utrzymany jest głównie w tonach szarości i brązów, co na swój sposób podkreśla brak radości oraz poczucie bezsilności bohaterów. Wprowadza też nastrój grozy i przygnębienia - towarzyszący matce i synowi na co dzień. W takiej psychodelicznej niemal atmosferze łatwo zrozumieć przerażenie Samuela i narastające rozdrażnienie matki: każdy szelest wydaje się świadczyć o obecności obcego, cień na ścianie układa się w twarz upiora... 

Żeby jednak nie było za dobrze, muszę wspomnieć na koniec o jednej, ale niezwykle poważnej wadzie filmu: zakończeniu. Ostatnie 10 minut kompletnie psuje atmosferę i niszczy starannie budowane napięcie i poczucie niepewności. "Babadook" to bardzo ciekawy horror psychologiczny. W ciekawy i oryginalny sposób przedstawia dole i niedole osób samotnie wychowujących dzieci, zwłaszcza te "trudne", które wymagają specjalnej troski. Zdecydowanie polecam. Nawet jeśli zakończenie was również zawiedzie, to gwarantuję, że i tak lepiej zapamiętacie resztę. I proszę - weźcie sobie ją do serca. Nigdy nie lekceważcie dziecięcych lęków. Owszem, opowieści waszych pociech mogą wydawać się niewiarygodne - ale tym bardziej wiarygodne jest ich przerażenie. Dowiedzcie się, czego tak naprawdę się boją... zanim o po was przyjdzie Babadook.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz