piątek, 25 kwietnia 2014

Duża ryba - życie jest baśnią

Big Fish

USA 2003
Scenariusz: John August
Reżyseria: Tim Burton
Na podstawie powieści Daniela Wallace'a "Big Fish"


Przed wieloma laty w małym miasteczku w stanie Alabama żyła stara, jednooka czarownica. Drugie oko chowała pod opaską, zaś ci, którzy odważyliby się spojrzeć w to oko, zobaczyliby chwilę swojej śmierci. Pewnego razu zjawił się u niej chłopiec zwący się Edward Bloom. Był wobec niej uprzejmy i nie przestraszył się, więc ona pozwoliła mu spojrzeć pod opaskę. Edward odszedł spokojny i szczęśliwy, bo wiedział już, jak i kiedy umrze, a teraz miał całe życie przed sobą. Zrozumiał też, że jest stworzony do wielkich rzeczy, a rodzinne miasteczko jest dla niego za małe. Czuł, że jest kimś - jak prawdziwa duża ryba, największa i najsprytniejsza ze wszystkich w stawie.

Taką wersję swojej młodości Edward opowiada każdemu, kto zechce go słuchać. A słuchać go lubi każdy - z wyjątkiem jego syna, Williama. Młody człowiek ma żal do ojca, że nigdy nie mówi on prawdy o sobie, lecz ciągle zmyśla. Pewnego dnia William dowiaduje się, że ojciec ma raka i niedługo umrze. William jedzie więc wraz z żoną do rodzinnego domu, gdzie próbuje w tych ostatnich chwilach znaleźć nić porozumienia z ojcem. Edward opowiada jemu i jego żonie historię swojego życia pełną niesamowitych przeżyć i baśniowych postaci, a William zaczyna rozumieć, że życie bez fantazji byłoby o wiele gorsze.

"Duża ryba" to jeden z mniej znanych polskim widzom filmów Tima Burtona. Filmy tego reżysera, znanego w Polsce głównie z animacji utrzymanych w tonie czarnych komedii, zawsze były pełne dziwnych wydarzeń i niesamowitych postaci. Bohaterowie jego dzieł są zwykle postaciami tragicznymi, odstającymi od reszty swojej społeczności i żyjącymi w swoim własnym świecie. "Duża ryba" jednocześnie dopasowuje się do tej reguły, a jednocześnie odstaje od innych filmów reżysera. Z jednej strony Edward jest swego rodzaju odmieńcem - żyjącym marzeniami współczesnym baronem Munchhausenem, którego nie trzeba traktować poważnie. Z drugiej strony, w przeciwieństwie do wielu innych bohaterów filmów Burtona, jest on postacią powszechnie lubianą, właśnie dzięki swojej odmienności i zamiłowaniu do gawędziarstwa.

Uwielbiany przeze mnie pisarz, Terry Pratchett, napisał raz, że człowiek różni się od zwierząt przede wszystkim nie pionową postawą czy umiejętnością planowania. Cechą przypisaną wyłącznie ludziom jest wyobraźnia. Od dawien dawna ludzie opowiadali sobie historie wyolbrzymiające własne osiągnięcia, potem wprost wymyślone; w końcu na świecie pojawiły się baśnie i legendy. Czy kogokolwiek powinno obchodzić, że wiele z tych rzeczy nigdy nie wydarzyło się naprawdę? Tak naprawdę znaczenie ma sens baśni - jej przesłanie i morał. Opowieści Edwarda też czegoś uczą. Dzięki nim poznajemy człowieka, który cenił sobie nawet drobne radości, wiedział, czego chce i dążył do tego wytrwale, chociaż nie za wszelką cenę, a przy tym zawsze starał się żyć w zgodzie z ludźmi. A zamiłowanie do opowieści? Cóż, Edward wiedział, że pewne wydarzenia zasługują na znacznie lepszą i ciekawszą oprawę od rzeczywistej. Wiedział też, że życie bywa ciężkie, czasami monotonne, więc przynajmniej we wspomnieniach można je upiększyć. Oczywiście wszyscy wiedzą, że to nie do końca prawda, ale za to jak się tego słucha! Taka postawa przynosiła też wymierne efekty - Edward potrafił sprzedawać ludziom marzenia i sprawiać, że czuli się lepsi i szczęśliwsi. Tylko William uważa ojca za człowieka niepoważnego, który się ośmiesza. Jest jednak jedynym, który tak myśli, gdyż wszyscy, którzy Edwarda znają, przepadają za nim - i nie bez powodu.

Opowieści Edwarda obejmują wszystkie najważniejsze sceny z życia: czasy chłopięce, kiedy poznał, jak twierdzi, datę swojej śmierci, dalej burzliwą młodość, podczas której poznał swojego wielkiego (również dosłownie) przyjaciela i bajkowe, idealne miasteczko Spectre. Widzimy, jak poznał swoją wielką miłość, a przyszłą żonę, oraz najtrudniejszy okres, kiedy trafił do wojska. Potem Edward jest już dojrzałym mężczyzną: jest komiwojażerem, kochającym mężem i ojcem, a przy tym zawsze mającym czas i chęć poznawania nowych ludzi i olśniewania ich swoją elokwencją. Wszystkie wydarzenia są bogato okraszone elementami baśniowymi, będącymi oczywiście wytworem wyobraźni Edwarda. Chociaż czy na pewno "oczywiście"?

Teraz parę słów o stronie technicznej "Dużej ryby". Dzięki opowieściom Edwarda Blooma film jest w znacznej mierze surrealistyczny. Zastosowano przy tym dość prosty, ale skuteczny zabieg: kiedy Edward opowiada swoje historie i widzimy go młodszym, sceneria wokół niego utrzymana jest w ciepłych kolorach, zaś stroje, fryzury, wyposażenie wnętrz, samochody są żywcem przeniesieni z lat 50. Świat poza umysłem Edwarda jest mniej barwny, a wygląd ludzi i przedmiotów jest dopasowany do właściwej epoki.  Nie mogę też nie zwrócić uwagi na nastrojową muzykę oraz umiejętnie budowaną atmosferę - jest tu trochę radości, śmiechu, odrobina smutku i powagi, ale zawsze wiele miejsca na nadzieję na lepsze jutro, które dla bohatera zawsze w końcu nadchodzi.

"Duża ryba" jest w moich oczach najcieplejszym i najbardziej wzruszającym filmem Burtona, a przy tym jednym z najbardziej godnych polecenia. Zachowując pewne charakterystyczne cechy stylu reżysera, ma jednak swój własny niepowtarzalny klimat. Polecam ten film gorąco, nie tylko fanom Tima Burtona. Pozwolę sobie przy tym na zdradzenie małej tajemnicy: ostatnie sceny wymagają naprawdę sporej ilości chusteczek. Ocena ogólna - 9/10. Może i za wysoko, ale to film Burtona, a w dodatku gra w nim Ewan McGregor, więc o obiektywizmie mowy być nie może.

1 komentarz:

  1. dokładnie fajny film jeden z normalniejszych burtona ;) historia ciekawa i tu powinien być spoiler ale go nie będzie ;-) polecam do obejrzenia

    OdpowiedzUsuń