piątek, 4 lipca 2014

Krew Bohaterów - historia pewnej gry

The Blood of Heroes

USA 1989
Scenariusz i reżyseria: David Webb Peoples

Dzisiejszy wpis w mniejszym stopniu będzie dotyczył filmu, a a większym - temu, co mu zawdzięczamy. Pierwszy to przyznam, "Krew bohaterów", bo to o nim mowa, nie jest dziełem wybitnym. Jednocześnie w światku miłośników fantastyki dorobił się miana kultowego z jednego, ale arcyważnego powodu - otóż to dzięki niemu ujrzała światło dzienne fikcyjna dyscyplina sportu, która znalazła chętnych do jej uprawiania w realnym świecie (po pewnym, nazwijmy to, ucywilizowaniu); sportu znanego jako jugger.

Dla tych, co z klimatami SF nie mają na co dzień do czynienia, czynię skrócony opis: jugger to gra zespołowa. Grają dwie drużyny po pięciu zawodników. Jeden zawodnik z drużyny to "qwick" (pisownia oryginalna). Jest to JEDYNY gracz, który ma prawo dotykać piłki, zwanej tutaj czaszką, a jego zadaniem jest wsadzić rzeczoną czaszkę do bazy przeciwnika. Pozostałych czterech zawodników to "enforserzy" - oni z kolei muszą zrobić wszystko, żeby ułatwić swojemu qwickowi wykonanie zadania, a czynią to poprzez: a) powstrzymanie enforcerów drużyny przeciwnej oraz b) powstrzymanie qwicka drużyny przeciwnej. O ile qwick polega na sile nóg i zręczności, to enforserzy posługują się: pałką dwustronną, długą jednostronną dwuręczną, krótką pałką i tarczą (lub dwiema krótkimi pałkami) oraz łańcuchem. Uderzony takim sprzętem zawodnik musi przykucnąć i nie może się ruszać przez trzy sekundy. Uderzenia w głowę, poniżej kolana i w przedramiona się nie liczą (ale i tak boli). Żaden inny rodzaj uderzeń nie jest dozwolony (czyli nie ma bicia i kopania), z tym, że qwickowie mogą stosować chwyty zapaśnicze. Gra kończy się, gdy jedna z drużyn zdobędzie trzy punkty.

Milusia gra, prawda? Rozgrywka jest - jak można się spodziewać - dość agresywna. Podczas rozgrywek zdarzają się przypadki zwichnięć; sam byłem raz świadkiem złamania nogi przez nadgorliwego qwicka, który rzucił się ślizgiem w celu zdobycia bazy (nawiasem mówiąc udało mu się). Jednak trzeba zaznaczyć, że zawodnicy wiedzą, na co się piszą i nie mają nic przeciwko temu. Dodać muszę, że w juggera chętnie grają też kobiety, stąd częste są drużyny mieszane, przy czym nie ma żadnej żadnej taryfy ulgowej dla płci. 

Jugger - poprzez prostotę zasad i silne powiązanie z klimatem postapokaliptycznym stał się niesamowicie popularny wśród miłośników fantastyki i uczestników różnego rodzaju konwentów. W Ameryce i Australii opracowano system zasad, w którym prosto, ale treściwie opisano np. wymiary boiska, dozwolone wyposażenie i inne takie. W wielu krajach, w tym również w Polsce, powstały drużyny, które zaczęły ze sobą współzawodniczyć najpierw towarzysko, a potem bardziej na serio. W niektórych krajach istnieją nawet ligi skupiające profesjonalne drużyny; na przykład my mamy Polish Jugger League, która liczy już kilkanaście drużyn! I całkiem nieźle sobie radzą. Mecze juggera są stałym elementem konwentów poświęconych fantastyce; turnieje rozgrywane są na przykład na wrocławskich Dniach Fantastyki czy poznańskim Pyrkonie. I ze względu na widowiskowość zawsze gromadzą tłumy widzów.

Gra ta nigdy by nie zaistniała, gdyby nie pewien film osadzony w klimacie postapokaliptycznym, noszący tytuł "Krew bohaterów". Opowiada on o pewnej wersji przyszłości, w której cywilizacja legła w gruzach, znane nam udogodnienia w zasadzie nie istnieją, a ludzie pracują ciężko, by przeżyć na spustoszonej Ziemi. Jedyną w zasadzie rozrywką są odbywające się regularnie mecze gry zwanej właśnie jugger. Gra powstała na bazie pamięci o futbolu amerykańskim, ale z jakiegoś powodu piłkę zastąpiono psią czaszką. Rozgrywki odbywają się, gdy do jakiejś wioski trafi wędrowna drużyna, z którą mogą zagrać mieszkańcy. Główną bohaterką jest dziewczyna z pewnej wioski, której marzeniem jest zostać qwickiem w profesjonalnej Lidze Dziewięciu Miast. W tym celu przyłącza się do wędrownej drużyny. Mimo początkowej niechęci jej stałych członków, kapitan (w tej roli Rutger Hauer) daje jej szanse sprawdzenia się. Umie rozpoznać wschodzący talent i postanawia wprowadzić do Ligi.

Film był, jak wspomniałem, niezbyt wybitnym dziełem - zarówno względem formy, jak i treści. Wiele razy pisałem, że w filmach klasy "B" kryją się często treści niewidoczne dla wielu, ale tutaj nie za bardzo je dostrzegam. O przyczynach upadku ludzkości nie mówi się nic, panujący system społeczny też nie został w zasadzie ukazany. Można się tylko domyślać, że jest to prymitywna forma feudalizmu - ale to wszystko. Nie wiadomo też, skąd w ogóle wziął się pomysł na juggera i granie psimi czaszkami. Główną osią filmu są bowiem właśnie rozgrywki i dążenie bohaterki do zostania gwiazdą sportu. Czyli w zasadzie nie jest to film SF, tylko sportowy właśnie. Muszę wszakże zwrócić uwagę na doskonałe stroje, charakteryzację oraz brak błędów pokroju "cudownie znikających" ran.

Film nie odniósł wielkiego sukcesu, nawet twarz Rutgera Hauera nie przyciągnęła tłumów - chociaż i tak producenci nie mogą narzekać na brak dochodów, zwłaszcza od momentu, kiedy film ukazał się na kasetach video. Jednak wśród miłośników SF zawrzało. Wcześniej już pojawiali się na różnych konwentach i zlotach ludzie przebierający się w stroje inspirowane klimatami post-apo. A teraz dostali nawet własną grę! I nagle okazało się, że żaden szanujący się konwent bez meczów juggera nie może się obejść. W moich oczach to niesamowita sprawa i kolejny dowód na to, jak ogromny, mimo że czasem niezamierzony wpływ mają filmy SF na różne sfery kultury.


"Krew bohaterów" warto obejrzeć chociażby po to, żeby zobaczyć niekonwencjonalny film sportowy. Oraz żeby poznać legendę. Osobiście polecam też się przekonać, jak wygląda ta gra na żywo. Warto, bo rzecz jest widowiskowa i ciekawsza od wszystkiego, co leci na kanałach sportowych. Czasami na konwentach profesjonaliści proponują nieco łagodniejsze rozgrywki z amatorami spośród publiczności - chętnych nigdy nie brakuje. Wbrew pozorom nie ma się czego bać i warto spróbować stanąć na boisku. Chętnych, uwierzcie mi, nigdy nie brakuje. Potem tylko krótkie objaśnienie zasad, podział ról, zajęcie pozycji i...
3... 2... 1... JUGGER!!!

4 komentarze:

  1. było więcej takich filmów z fikcyjnym grami już w l70 powstał rollercoster??(jakoś tak to brzmiało ) potem były inne pamiętam jakiś z dzieciakami którzy w takim post apo jeżdźili na wrotkach zdaje mi się że o wodę tam chodziło a dzieciaki zanlazły jakąś kulę z kosmosu która im pomagała??dawno oglądałem stąd słabo już pamiętam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, tych filmów nie znałem, muszę poszukać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. pierwszy film to Rollerball z 1975r było też remake w 2002r :) musiałem trochę pogrzebać dobrze że pamiętałem że grał tam James Caan :)

    OdpowiedzUsuń