piątek, 27 lutego 2015

Wielka Szóstka - opowieść o robocie i jego chłopcu

Big Hero 6

USA 2014
Scenariusz: Don Hall, Jordan Roberts
Reżyseria: Don Hall, Chris Williams

Filmy bazujące na komiksach wcale nie muszą być kiepskie. Nie mam tu na myśli jedynie tego, że są zabawne, akcja płynie wartko, bohaterowie są ciekawi, a ich teksty - w jakiś sposób oryginalne. Pod tym względem najlepsza w moich oczach jest seria filmów o Ironmanie. Wszystkie wymienione przeze mnie elementy tam występują i w związku z tym możemy wybaczyć nawet pewne braki w fabule. Zdarzają się - rzadko, ale jednak - perełki, w których wartka akcja nie zdoła wyciszyć przesłania, a film, mimo że bazuje na komiksie kierowanym raczej dla ludzi młodych, wymyka się tej prostej klasyfikacji. Przykładem tego jest film "Wielka Szóstka". Głównym bohaterem filmu, który zapowiadał się jako zwykła produkcja familijna, jest... wróć. Bohaterów jest dwóch. Pierwszym z nich jest czternastoletni Hiro Hamada, sierota, który razem ze starszym bratem Tadashim i ciotką mieszka z mieście San Fransokyo (mam nadzieję, że dobrze to zapisałem). Drugim zaś bohaterem jest maszyna - robot imieniem Baymax.


Hiro jest nieodkrytym geniuszem; swój niesamowity talent do elektroniki zużywa na budowę robotów do nielegalnych walk, które zawsze wygrywa. Po pewnej walce, w wyniku której trafia do aresztu, Tadashi zabiera go na swoją uczelnię - Instytut Technologii, gdzie działa kilkuosobowa grupa małoletnich "cudownych dzieci", które mogą tam realizować swoje pomysły i badania. Zafascynowany Hiro zamierza dostać się do tego miejsca (rzecz nieco niezrozumiała dla polskich widzów - na amerykańskich uczelniach zdarza się, że przyjmowani są ludzie bardzo młodzi, ale wybitnie uzdolnieni). Aby tak się stało, musi zwrócić uwagę dyrektora Instytutu, profesora Callaghana. W tym celu wynajduje "mikroboty", maleńkie maszyny kierowane myślą, które można łączyć w dowolne kształty. Pokaz kończy się wielkim sukcesem, ale potem dochodzi do pożaru, w trakcie którego ginie Tadashi.

W tym miejscu pojawia się kolejny główny bohater, a jest nim twór Tadashiego - nieukończony robot medyczny Baymax. Robot ten miał być w zamierzeniu domową maszyną, zdolną wyleczyć praktycznie każdą możliwą chorobę, w tym niektóre dolegliwości psychiczne, jak chwilowa depresja czy złe samopoczucie. Baymax dysponuje więc bardzo bogatym oprogramowaniem, które może nie czyni z niego człowieka, ale na pewno maszynę bardzo inteligentną. Baymax, dostrzegając ból Hiro po stracie brata, aktywuje się i robi wszystko, by chłopiec poczuł się lepiej. Hiro początkowo lekceważy robota, ale zmienia się to, gdy za jego sprawą odkrywa, że ktoś ukradł jego pomysł, produkuje "mikroboty" i używa w nieznanych celach. Wszystko wskazuje na to, że pożar był zaaranżowany, a Tadashi został zamordowany. Z pomocą przyjaciół i Baymaxa, Hiro zamierza dowiedzieć się prawdy.

"Wielka szóstka" okazał się filmem zaskakującym. Pod względem fabuły i animacji, w niewielkim stopniu przypomina dotychczasowe produkcje Disneya. Bardziej za to kojarzy się z anime i nieco poważniejszym kinem familijnym. Nie znam kulis powstania komiksu, na podstawie którego powstał film, ale mam wrażenie, że była to podjęta przez Marvela próba zdobycia fanów wśród ludzi zafascynowanych anime, za to obojętnych na dotychczasową twórczość firmy. W porównaniu bowiem z innymi seriami Marvela, "Wielka Szóstka" jest stworzona zupełnie inaczej. Akcja ma tu mniejsze znaczenie, rozwija się raczej powoli. Większy nacisk położono na psychikę bohaterów. Świat przedstawiony jest mieszaniną Ameryki i Japonii (wskazuje na to nawet nazwa rodzinnego miasta Hiro), pojawiają się też typowe raczej dla anime inteligentne roboty, które są mniej toporne i bardziej ludzkie w formie, niż ich amerykańskie odpowiedniki. Inna jest też formuła. Akcenty komediowe są, oczywiście, ale znacznie więcej w filmie jest dramatu niż komedii, a także wzruszenia i łez niż śmiechu.

Za stronę komediowa filmu odpowiada przede wszystkim drugi z głównych bohaterów filmu - Baymax. Ta maszyna jest po prostu cudowna i kochana. Śliczny biały stworek, o kształtach gigantycznej pianki, z okrągłymi oczkami, krągłym brzuszkiem i równie krągłymi rączkami i nóżkami - całość sprawia wrażenie spełnienia marzeń wielu dzieci o idealnej maskotce. W dodatku Baymax dokładnie tak się zachowuje. Mimo że spełnia jedynie polecenia programu, przejawia zaskakująco ludzkie odruchy, obejmujące nie tylko pytania wynikające z troski o zdrowie pacjenta, ale też zachowania takie jak ciepły uścisk. Wie bowiem, że taka reakcja pomaga... i tak się faktycznie dzieje. Hiro nie jest w stanie traktować Baymaxa jak zwykłej machiny, szczególnie że jest to spuścizna po jego bracie - który chyba nieświadomie przekazał mu część swoich cech charakteru. I te wszystkie piękne momenty, gdy robot analizuje zachowanie Hiro, wystawiając diagnozę o dojrzewaniu lub zakochaniu...

Sam Hiro to postać raczej tragiczna. Pozostawiony sam sobie, początkowo jego zainteresowania krążą wokół wykorzystania talentu na rzecz łatwego zarobku i rozrywki. Kiedy Tanashi pokazuje mu wyjście z piekła, chłopca dotyka nowa tragedia. Jedynym źródłem pocieszenia pozostaje dla niego Baymax, którego traktuje początkowo jak maszynę, a stopniowo - jak rodzica: osobę, która nie do końca go rozumie, ale jak może, stara się mu pomóc. Jednak główną siłą napędową Hiro nadal pozostają żal i chęć zemsty. Niestety - nie sprawiedliwości. Chłopiec nie jest bowiem na tyle dojrzały, by podejmować racjonalne decyzje i radzić sobie ze swoim cierpieniem. Mimo genialnego umysłu, Hiro pozostaje jednak nastolatkiem, którego dorosłe życie zdecydowanie przerasta. I to również Baymax stara się mu uświadomić.

Zapewne zauważyliście, że jakoś dziwnie nie piszę nic o fabule, o powstaniu Wielkiej Szóstki... Oczywiście, wątek poszukiwania przez Hiro prawdy o tragicznym wieczorze, walka z tajemniczym złoczyńcą używającym mikrobotów oraz przygotowania do kolejnych starć odgrywają ważną rolę i stanowią oś filmu. Jednak nie da się ukryć, że sprawia to wrażenie dodatku do zasadniczego wątku, jakim jest stopniowa budowa relacji między Hiro a Baymaxem.To właśnie po stosunku między chłopcem a maszyną możemy poznać jego reakcje na wydarzenia, z konieczności przyspieszony proces dojrzewania emocjonalnego oraz rosnące poczucie akceptacji zaszłych wydarzeń. Stopniowo Hiro staje się niemal dorosły - co można poznać po tym, że zaczyna opiekować się Baymaxem w tym samym stopniu, w jakim robot zajmuje się nim.

Oczywiście kilka słów o stronie technicznej musi się znaleźć. Sylwetki części postaci są typowo disneyowskie, a więc mają nieco przerysowane proporcje ciała, ale również tutaj nie da się ukryć wrażenia fascynacji twórców anime, gdyż pewne cechy sylwetek są typowe właśnie dla tego rodzaju twórczości. Nie zawsze proporcjonalne sylwetki ludzi nieco nie współgrają z niezwykle starannie oddanym otoczeniem: budynki, tramwaje, samochody i inne urządzenia wyglądają niemal jak sfilmowane, a nie stworzone przez komputer. Jeszcze raz muszę wspomnieć tutaj o Baymaxie, który jest po prostu cudownie słodki - co jest zresztą celowe. Jako maszyna medyczna, ma budzić sympatię i poprawiać samopoczucie. To ostatnie zdecydowanie się poprawia, nawet tylko dzięki obserwacji jego ruchów.

"Wielka Szóstka" okazała się czymś więcej, niż tylko kinem familijnym. To zdecydowanie jedna najciekawszych animacji ostatnich lat. Zapewne nie zyska statusu kultowej, zapewne stanie się jedną z wielu animacji na półce z bajkami Disneya... ale zapewnia rozrywkę godziwą i inteligentną; ma w sobie coś, co sprawia, że człowiek ma ochotę wrócić do niej raz jeszcze... i jeszcze... bo na Baymaxa można patrzeć godzinami.

2 komentarze: