piątek, 28 sierpnia 2015

Butelki zwrotne - o poszukiwaniu swojego miejsca

Vratné Lahve

Czechy 2007
Scenariusz: Zdeněk Svěrák
Reżyseria: Jan Svěrák

Każdy potrzebuje swojego miejsca w świecie. Banał? Możliwe. Ale jakże często ignorowany. Coraz częściej słyszy się o ludziach, często bardzo młodych, którzy a to popełniają samobójstwa, a to uzależniają się od tej czy innej używki... Wielu to dziwi: Jak to, pytają, przecież ten człowiek miał dom, pracę, rodzinę, pieniądze? Zgadza się, mieli wszystko - z wyjątkiem szczęścia. Dzieje się tak między innymi dlatego, że pozwolili wpisać się w określoną rolę i nie mieli odwagi lub chęci z niej wypaść. Tym sposobem wykonują pracę, na którą nie mają ochoty, wiążą się z ludźmi, do których nic nie czują, ale "tak wypada", robią wiele rzeczy, bo co ludzie powiedzą. Oto gwarantowany sposób na to, by życie przeciekało przez palce.

O takich rzeczach trudno pisać, trudno kręcić filmy, żeby uniknąć oskarżenia o banał czy nudę. Na szczęście istnieje kraj, którego kinematografia doskonale radzi sobie z pozornie trudną tematyką. Dzieje się tak, ponieważ potrafi kręcić filmy o życiu: łączyć komedię, tragedię, dramat, romans i parę innych rzeczy. Tak, czeskie filmy są na swój sposób przepiękne. Przekonałem się o tym niestety dopiero niedawno, za to za sprawą naprawdę genialnego filmu - "Butelki zwrotne".


Bohaterem filmu jest Josef Tkaloun, nauczyciel w jednej z praskich szkół. Kontakt z nowoczesną rozzuchwaloną i - nie ukrywajmy - niezbyt żądną wiedzy młodzieżą sprawia, że rezygnuje z pracy w szkole. Jednak w domu czuje się źle - niepotrzebny i wyłączony z życia. Szuka więc zatrudnienia - najpierw jako kurier, ale do środowiska opanowanego przez młodych, energicznych i mówiących slangiem ludzi nie potrafi się odnaleźć. Znajduje więc pracę w supermarkecie, w punkcie skupu butelek. Doskonale się tu odnajduje - ma sympatycznych, choć nieco dziwnych współpracowników, doradza klientom, a nawet swata znajome osoby. Jednocześnie szuka też sposobu na ponowne zbliżenie do żony, która czuje się odtrącona - Josef w ogóle się nią nie zajmuje i nie zdaje się nie dostrzegać, jak bardzo tęskni za jego bliskością. 

"Butelki zwrotne" to moim zdaniem niezbyt łatwy film. Jak wspomniałem - nie jestem specjalistą od kina czeskiego, wręcz przeciwnie, ale wydaje mi się, że trzeba być człowiekiem o wyjątkowej wrażliwości, by docenić piękno tego filmu. Ot, choćby wplecenie w główny wątek kilku wątków pobocznych, które - pozornie zupełnie oderwane od siebie - ostatecznie okazują się pozostawać w ścisłym związku i pozwalają ukazać prawdziwy charakter bohatera. Wątki te to nierzadko drobiazgi; pytania o nieistotne sprawy, które - jak w prawdziwym życiu - nie dają nam spać. Pozwolę sobie na "spojler": zachwycił mnie wątek trzech plam na ścianie punktu skupu butelek. Jedno drobne pytanie, potem odejście od tematu, aż wreszcie zupełnie przypadkowe rozwiązanie problemu. Rozwiązanie, dodam, ściśle związane z aktualną sytuacją życiową bohatera.

W filmie najbardziej urzekło mnie ukazanie postaci głównego bohatera. Rzadko widuję w filmach tak pełne przedstawienie ludzkiego charakteru. Tymczasem w tych 95 minutach zdarza się wiele drobnych sytuacji, które stawiają Josefa w zupełnie innym świetle. Widzimy go jako kochającego dziadka, troskliwego ojca, życzliwego kolegę i współpracownika, ale i surowego nauczyciela oraz - niestety - coraz bardziej obojętnego męża. Nie spieszmy się jednak i nie oceniajmy. Josef przeżywa kryzys, gdyż kontakt z młodymi ludźmi i nowoczesną techniką co i raz uświadamiają mu, że jest on reliktem dawnej epoki, kiedy obowiązywały inne zasady, inni też byli ludzie. Wiele mówiącym symbolem tego jest ostatnia scena filmu...

Wydaje mi się, że nie mniej ważnym jest wątek akceptacji siebie, swoich ograniczeń, ale i odkrycia możliwości. Josef w żadnym wypadku nie chce zaakceptować myśli, że może już czas na emeryturę. Siedzenie w domu, nawet z kochającą żoną, przeraża go; nie tego pragnie. Uwielbia kontakt z ludźmi i chce czuć się potrzebny. Dlatego szuka zatrudnienia nawet w pracy, do której ewidentnie się nie nadaje. Jednak wysiłek opłaca się - wreszcie znajduje odpowiednie zajęcie. Josef nie dopuszcza też faktu przemijającego czasu: choć jest już starszym mężczyzną, czuje się na mniej lat, niż ma. Dlatego chce cieszyć się życiem i ma za złe ludziom, którzy próbują go zniechęcać lub mu w tym przeszkadzać - niestety do tego grona należy też jego żona.

Josef jest niezwykle barwnym człowiekiem, ale na szczęście "Butelki zwrotne" nie są przedstawieniem jednego aktora. Równie ciekawe i głębokie są inne postacie. Na przykład Eliška, żona Josefa, nieco zapomniana i opuszczona, która w odróżnieniu od męża potrafi odnaleźć się w domowych pieleszach i chciałaby, by mąż również docenił możliwość spędzania z nią większej ilości czasu. Podobnie córka bohatera, która w stopniu równym ojcu stara się odnaleźć swoje miejsce w życiu, przy czym jej poszukiwania są znacznie bardziej chaotyczne i rozpaczliwe. Wielce oryginalną postacią jest wreszcie pojawiający się w kliku zaledwie scenach współpracownik Josefa, Řezáč, typ wyjątkowo małomówny, ale tajemniczy i intrygujący. O bohaterach filmu można pisać wiele, gdyż nawet postacie epizodyczne mają wielkie znaczenie dla fabuły i wnoszą wiele dla zrozumienia postawy i zasad Josefa.

"Butelki zwrotne" mnie zachwyciły pod każdym względem: fabułą, treścią, grą aktorów, bohaterami. Film będący w zasadzie wycinkiem życia starszego człowieka okazał się cenną lekcją życia, nauczką, że nie warto spoczywać na laurach, lecz zawsze trzeba szukać swojego miejsca i być gotowym na to, że nasze najbardziej skryte marzenia mogą się kiedyś spełnić. Czas nadgonić zaległości w czeskim kinie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz