wtorek, 7 stycznia 2014

Potwór z Bagien - kicz i poważna fantastyka w jednym

Swamp Thing

USA 1982
Scenariusz i reżyseria: Wes Craven
Na podstawie komiksu "Saga o Potworze z bagien" ("Swamp Thing")


„Monster movies” to coś więcej niż kategoria filmu, to klasa sama w sobie. Prawdziwy wysyp takich produkcji powstał w latach 50. XX wieku, a sporadycznie pojawiają się do dzisiaj. Cechą łączącą te filmy jest stosunkowo niski budżet i związane z tym rozwiązania w kwestii efektów specjalnych: potworem są przebrani ludzie lub zwierzęta. Niemal regułą jest, że podczas tworzenia stroju ktoś gdzieś zapomni ukryć guzika czy suwaka, skutkiem czego jest niezamierzony efekt komiczny, chętnie zauważany podczas pokazów dla koneserów tego typu kina.

Ja również uważam się za wielbiciela podobnych produkcji. Dlatego potrafię dostrzec w tych filmach przesłania, czasem pojawiające się przypadkiem. W latach 50. przesłanie w filmach SF było dość wyraźne i jednoznaczne (pisałem o tym we wpisie Potwory i Obcy - fenomen kina SF lat 50.). W latach późniejszych „Monster movies” były trochę sztuką dla sztuki, formą próby sprawdzenia się przez tego czy innego reżysera jako samodzielnego twórcy. Bywało też, że ktoś podchodził do takiego filmu z sercem. Do tej drugiej kategorii należy nie byle kto, bo sam twórca słynnego „Koszmaru z ulicy Wiązów” i „Krzyku” we własnej osobie. Zanim powstał pierwszy ze wspomnianych filmów, Wes Craven stworzył bowiem „Potwora z bagien” – film na bazie komiksu „Saga o potworze z bagien” opowiadającym o tajemniczym człekokształtnym stworze walczącym w obronie tytułowych bagien z nieuczciwymi ludźmi, a czasem i z nadnaturalnymi potworami.

Film jest dość luźno związany z komiksem, dla potrzeb fabuły zmieniono pewne szczegóły dotyczące pochodzenia i nadprzyrodzonych mocy potwora. Film zaczyna się od przybycia pewnej pani urzędnik do tajnego ośrodka umieszczonego gdzieś wśród bagien. Mieszka tam para genialnych naukowców pracujących nad środkiem stymulującym wzrost roślin. Sukces może oznaczać koniec problemu głodu na świecie. Jednak wszystko idzie nie tak: nieuczciwy konkurent naszej pary, dr. Arcane, wraz z uzbrojoną bandą napada na ośrodek, morduje niemal wszystkich. Przeżywa tylko pani urzędnik oraz uczony, który w trakcie napadu przypadkowo oblewa się preparatem i tonie w bagnie. Jednak niedługo potem powraca w odmienionej postaci, jako pół-człowiek, pół-roślina, obdarzony nadludzką siłą i zdolnością regeneracji. Potwór rozpoczyna walkę, by obronić ocalałą agentkę i zniszczyć złowrogiego doktora Arcane’a.

„Potwór z bagien” powstał na bazie komiksu wbrew pozorom wcale niegłupiego, o wielu podtekstach ekologicznych, społecznych i psychologicznych. Tymczasem film miał wszelkie cechy „typowego” filmu klasy „B”. Fabuła została spłycona do niemożliwości. Doktor Arcane jest uosobieniem zła: podstępny i bezwzględny egoista. Jest przy tym geniuszem zła, który nie potrafi normalnie mówić, za to rzuca na prawo i lewo genialne jak on sam teksty tak uduchowione, że nic, tylko dać mu długopis, papier i niech zapisuje swe mądrości… „Mądry przeciwnik jest jak piękna kobieta” – to chyba za mądre jak dla mnie, bo nie mam pojęcia, o co mu chodziło – a takie sentencje wygłasza do ostatniej sceny. Wszyscy słuchając go są pod wrażeniem, zwłaszcza jego ludzie – dla odmiany oczywiście brudni i obszarpani brutale, z dziwacznymi grymasami na twarzach (sam nie wiem, czy to była wściekłość, czy niestrawność), którzy z otwartymi ustami słuchają szefa – zapewne jest dla nich istotą tak mądrą, że niemal boską. Scenariusz sprawia wrażenie pisanego na kolanie – jak inaczej wyjaśnić fakt, że dwoje bohaterów, którzy znają się raptem dwie godziny nagle zaczynają się całować. Jest też sporo golizny pojawiającej się zupełnie niepotrzebnie, jako wypełniacz czasu. Ale przynajmniej jest się z czego pośmiać.

A sam potwór… kostium jest nawet dobrze wykonany, nie powiem, i bliski komiksowemu pierwowzorowi. Tylko w jednej scenie widać miejsce, gdzie rękawiczki łączą się z rękawami. Jednak już na przykładzie Supermana wiemy, że to, co dobrze wygląda na kolorowych kartach komiksu, niekoniecznie dobrze prezentuje się w filmie. Potwór wygląda i porusza się dość topornie, gdyż ciężki i niewygodny (oraz wodoszczelny) strój blokował ruchy aktora grającego tę postać. Możliwość regeneracji objawia się zieloną mgiełką, o której powiedzielibyśmy dziś, że została namalowana w programie „Paint”, zaś telepatii nasz bohater jest zupełnie pozbawiony, chociaż ten w komiksie ją posiadał.

„Potwór z bagien” mógł być beznadziejny, ale za sprawą Cravena jest przynajmniej znośny i nawiazuje do dawnych „Monster movies” w jeszcze jeden sposób: otóż nie jest jedynie rozrywką, ale wbrew pozorom zawiera przesłanie. Dotyczy ono eksperymentów genetycznych i ogólnie etyki nauki. Dzisiaj, w dobie GMO, uważam, że Craven okazał się wielkim wizjonerem, chociaż jego bohater byłby przerażony wiedząc, że jego starania zostały zaprzepaszczone i mało kto przejmuje się zagrożeniami związanymi z dalszym grzebaniem w genach. Dlatego „Potwora z bagien” oceniam ostatecznie dość wysoko nawet na 7 punktów na 10. Co prawda z jednej strony jest kiczowatym „Monster movie”, ale z drugiej – nie jest taki zły, jak wiele innych podobnych produkcji. Pytania, które zadają sobie bohaterowie, nie straciły na aktualności, kto wie, może nawet zyskały. Film warto też obejrzeć, by przekonać się, jakie to dzieło poprzedziło słynny „Koszmar…” w filmografii Cravena.

6 komentarzy:

  1. Recenzje czytało się bardzo fajnie. Swamp Thing zasługuje zdecydowanie na remake.
    Później powstał "The Return of Swamp Thing" w reżyserii Jima Wynorskiego, ale to już była totalna padaczka.

    No i serial, ale oprócz tego że był, nic więcej o nim nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko że remake nie będzie miał tego klimatu :) Ponadto na tym filmie ciąży już łatka niewymagającej produkcji niskobudżetowej i obawiam się, że mało kto podszedłby do tego z większym zainteresowaniem.

      Usuń
  2. fajny film oglądałem go naście razy i jak na taniochę z l 80 to nie miałem się czego czepiać (ale prawdę powiedziawszy oglądałem tyle złych i campowych filmów że mało co wywołuje u mnie napad krytykanctwa ;) ) a co do serialu był oglądałem go na niemieckim kanale wieki temu nawet nie najgorszy tzn.były tam lepsze i gorsze odcinki tych drugich więcej ale dałbym 3 w szkolnej skali dam linka w następnym komentarzu jak przejdzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że do serialu w końcu się dorwę, chociaż szanse są małe...

      Usuń
    2. nie wiem czy wszystkie ale są odcinki na you tubie zarówno wersji aktorskiej jak i animowanej

      Usuń
  3. http://youtu.be/PiUrtwC6LmY
    tu link do intra ale są też linki z tej strony do odcinków nawiasem to powstał jeszcze animowany serial a sam film i serial nawiązują też chyba do bestii z czarnej laguny horroru z l40 czy 50

    OdpowiedzUsuń