poniedziałek, 15 lipca 2013

30 Dni Mroku - wampiry na przystanku Alaska

30 Days of Night

USA 2007
Scenariusz: Steve Niles, Stuart Beattie, Brian Nelson
Reżyseria: David Slade

Alaska to dziwny świat: góry, lasy, 250 km to "żadna odległość", ludziom nigdzie się nie spieszy, samochód jako środek lokomocji nie sprawdza się - znacznie lepszy jest helikopter lub samolot. Mentalność mieszkańców tej krainy dobrze ukazuje serial "Przystanek Alaska" - spokojni, nie wadzą nikomu, nie zamykają drzwi, bo po co - toż tam wszyscy swoi. Do tego Alaska charakteryzuje się tym, że jej część leży za kołem podbiegunowym - co w praktyce oznacza, że przez część roku panuje tam dzień polarny, w rewanżu zimą mają tam noc polarną. Słońce latem przez szereg dni nie zachodzi, by zimą przez taki sam czas nie wynurzać się nad horyzont

I oto mamy miasteczko Barrow leżące właśnie za kołem podbiegunowym - zwykła, zapomniana przez ludzi mieścina gdzieś w górach. Nazajutrz rozpoczyna się noc polarna. Ludzie czynią przygotowania. Część mieszkańców wyjeżdża - dobrze wiedzą, że przez ten czas nie mieliby szans wydostać się z miasteczka. Jednej tylko osobie nie udaje się wyjechać - Stella, była żona szeryfa. Nie wyobraża sobie nawet, jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić. Zaczyna się od tego, że ktoś w bestialski sposób morduje psy pociągowe jednego z mieszkańców. Potem giną pojedyncze osoby. Szeryf ogłasza alarm, ludzie kryją się pod domach, jednak jest już za późno - Barrow zostaje zaatakowane przez grupę wampirów. W końcu pozostaje tylko grupka ludzi...


W końcu grupka? Czyżbym opowiedział cały film? Nic z tych rzeczy, na szczęście. Opowiedziałem zaledwie pierwsze pół godziny. "30 dni mroku" to film skupiający się przede wszystkim na walce między łowcami i ich ofiarami - oglądamy 30 dni zmagań wampirów, które chcą wywabić resztki ludzi z ich kryjówek z ich ofiarami, które za wszelką cenę chcą przeżyć. Nie jest to jednak - jak to bywa np. u Stephena Kinga - próba wniknięcia w ludzką psychikę i wydobycia na wierzch tkwiących w duszy demonów. Nie, ten film jest raczej "survival horrorem". Bohaterowie bowiem przez większość czasu (oczywiście widz się tego domyśla, bo na ekranie są pokazane zmagania między obiema stronami) pozostali przy życiu ludzie tkwią w swoich kryjówkach, nie ryzykując ani rozmów, ani ruchów, by żadnym dźwiękiem ni błyskiem światła nie zwabić wampirów. Te natomiast nie przebierają w środkach, by w możliwie najlepszy sposób wykorzystać czas "zbiorów" - światła słonecznego (a konkretnie ultrafioletu) muszą bowiem unikać.

Od tej strony film jest świetny. Nie ma w nim zbyt wiele akcji, za to mamy sceny bezruchu, wyczekiwania, czasami niecierpliwego, by zauważyć i wykorzystać każdą chwilę nieuwagi strony przeciwnej. Ludzie nie są tutaj, jak to bywa w filmach o wampirach, herosami, którzy szybko przypominają sobie ludowe podania i biorą się żwawo za zwalczanie bestii. Widać, że mieszkańcy Barrow wychowali się w mieście spokojnym, w innej strefie kulturowej i nie przejmowali się zupełnie żadnymi "strasznymi opowieściami". Postawieni w sytuacji zagrożenia tak diametralnie odmiennego od codziennych zmagań z naturą są zupełnie bezradni - nie próbują walczyć, wiedząc, że nie mają szans. Chcą jedynie przetrwać. Wspomniana cecha filmu jest jego wielką zaletą moim zdaniem - słyszałem, że wielu widzów było zawiedzionych, że jest mało akcji, a bohaterowie nie podejmują walki. Ale ja niby mieliby to zrobić - bez broni, w kilka osób przeciw kilkunastu co najmniej bestiom?

Film jednak ma parę poważnych wad. Przede wszystkim, zbyt lekceważąco potraktowano sprawę przetrwania bohaterów między jedną a drugą próbą ucieczki czy znalezienia nowej kryjówki. Ot, nagle pojawia się napis "dzień któryśtam" i mamy scenę przygotowań do nowej wyprawy bohaterów. Co więcej - nikt nie wie, gdzie wampiry się podziewają i co robią, a jednak wszyscy sobie wychodzą z kryjówki. Poza tym zauważyłem, że co najmniej dwukrotnie ktoś z bohaterów ot, tak sobie znika i nie wiadomo, co się z nim stało. Co i raz słyszymy tekst typu "nie możemy tu zostać", chociaż i widzowie, i bohaterowie wiedzą, że wampiry nie umieją ich znaleźć.

Właśnie, twórcy filmu pokpili nieco sprawę z wampirami. Owszem, wyglądają bardzo dobrze: nie przesadzono z wyglądem próbując na siłę uczynić z nich jakieś nieludzie potwory. Przeciwnie - wyglądają niemal dokładnie jak ludzie; różni je tylko kilka szczegółów i te szczegóły wyglądają dość makabrycznie. Poza tym plus jest taki, że są to istoty świadome. Tyle że wrażenie inteligentnego sprawia tylko jeden z nich. Widać, że myśli, ale czemu tak rzadko używa tej umiejętności? Dalej: wampiry przychodzą do miasteczka, zabijają ludzi i zamiast iść gdzie indziej, zostają na miejscu i szukają resztek. Owszem, w pewnym momencie chcą się upewnić, że nikt nie przeżył, ale czemu nie robią tego wcześniej? I po co właściwie zabijają? Bo chyba nie dla krwi - tę niemalże w całości rozlewają. Możliwe, że z czystego sadyzmu -jest w filmie kilka scen sugerujących, że zwyczajnie podnieca je znęcanie się nad ofiarami. Aha, i nikt nie postarał się o wyjaśnienie, co się właściwie dzieje z tymi wampirami, gdy wstaje słońce - a szkoda, bo w kontekście filmu to było potrzebne. Choćby dlatego, że pojawiły się jak spod ziemi. A gdzie były wcześniej? Gdzie się ukrywały?

Od siebie dodam, że kiedy film wchodził do kin, film zapowiadano jako historia mieszkańców regularnie i co roku walczących z wampirami. O dziwo, udało mi się uniknąć czytania szczegółów fabuły, stąd do momentu obejrzenia filmu dopiero po długim czasie od premiery nadal wierzyłem, że tak właśnie film będzie wyglądał. Trochę szkoda, bo chociaż pod względem, że tak powiem, psychologicznym, film jest dobry, to jednak bezradność bohaterów w pewnym momencie zaczyna nieco irytować. Stephen King lepiej by sobie z tym poradził, bo dołożyłby np. problemy wynikające z różnic charakterów czy demonów przeszłości, a tu nic takiego nie ma. Przez to film miejscami nieco się dłuży i niczym nie potrafi zaskoczyć, chociaż uczciwie przyznam - nie nudzi. Chociaż końcówka zawodzi jak nie wiem co. Jest nieco idiotyczna.

Trudno mi ten film jednoznacznie ocenić. Fabuła opierająca się na próbach przetrwania bohaterów, a nie na ciągłej walce w krwiopijcami jest moim zdaniem udana i nowatorska, szkoda jednak, że potencjał tkwiący w pomyśle nie został do końca wykorzystany. Ale uczciwe 7/10 mogę przyznać.

2 komentarze:

  1. Lubię filmy o wampirach,nie licząc serii "Zmierzch",na każdy czekam z niecierpliwością...i każdy porównuję do "Wywiadu z wampirem",który jest według mnie filmem kultowym :)
    Jednak ta produkcja mnie nie zachwyciła,dla mnie za krwawa,za dużo chowania sie i uciekania,za mało myślenia jak rozwiązać wampirzy problem.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zachwycić też nie zachwyciła. Też nie lubię nadmiaru krwi w filmach, ale jako że to o wampirach, to mnie aż tak nie raziło. A co co braku myślenia - zgadzam się, to chyba największa wada filmu. Chociaż, jak się tak zastanowić, to sam pewnie nie zachowywałbym się mądrzej :)

      Usuń