wtorek, 9 lipca 2013

Urodziny Toma Hanksa - "mojego" aktora wszechczasów

Wspomniałem jakiś czas temu, że jednym z najbardziej szanowanych przeze mnie aktorów jest Christopher Lee. Najulubieńszym za to - Johnny Depp. Nie zmienia to jednak faktu, że "ulubiony" wcale nie musi oznaczać "najwybitniejszego". A za takiego uważam dzisiejszego solenizanta - Toma Hanksa.

Jest on aktorem co najmniej nieprzeciętnym przede wszystkim dlatego, że jako jeden z nielicznych potrafi doskonale zagrać zupełnie różne postacie, a także w najrozmaitszych gatunkach filmowych. Zaczynał, wydawałoby się, mało ambitnych filmach komediowych. Czy jednak na pewno mało ambitnych? Postacie przez niego odgrywane wcale nie były "przeciętnymi" rolami, o których można było szybko zapomnieć. Moje pierwsze zetknięcie z tym aktorem to film "Skarbonka" ("The Money Pit", 1986), który miałem szczęście oglądać na pirackiej kasecie video jeszcze w czarno-białym telewizorze. Zapamiętałem scenę, w której rozmawia z bogatym i rozpuszczonym chłopcem, któremu grozi w dość oryginalny sposób: "Jeśli nie pożyczysz mi tych pieniędzy, to przestanę cię lubić". Scena ta niby jest śmieszna, ale z drugiej strony jest dość przerażająca, zwłaszcza kiedy samemu jest się w wieku tego dzieciaka. Kto wie, może Tom Hanks sam miał przed oczami swoje niezbyt miłe dzieciństwo?

 
Można się kłócić, która rola Toma Hanksa jest najlepsza. Osobiście stawiam na dwie role: tytułowego bohatera w filmie "Forrest Gump" oraz Jima Lovella w "Apollo 13". Wybór pierwszego filmu jest niemal oczywisty. Wydaje mi się, że osobie w pełni zdrowej na ciele i umyśle bardzo trudno zagrać nawet "zwykłego" fizycznego inwalidę, a co dopiero człowieka upośledzonego umysłowo! A Hanksowi udaje się ta sztuka perfekcyjnie. Porównajmy sobie go jako Forresta w porównaniu z innymi ludźmi: mówi powoli, prosto, z błędami, widać, jak Forrest stara się być za wszelką cenę jak najbardziej "normalny" i bardzo uważnie panuje nad ruchami, czasami jakby lekko nieskoordynowanymi; zwróćmy uwagę, jak dokładnie mówi i dobiera słowa, żeby uniknąć ośmieszenia. A teraz ci z nas, którzy mieli styczność z ludźmi chorymi np. na zespół Downa niech przypomną sobie, jak takie osoby zachowują się wśród ludzi zdrowych. Prawda, że tak samo? Właśnie...

Drugi wybór jest może nieco mniej oczywisty, ale osobiście uważam, że postać Jima Lovella, jednej z legend Ameryki końca lat 60. (był pierwszym człowiekiem, który widział Księżyc z bliska!) była bardzo trudna do zagrania, zwłaszcza że wiele osób doskonale Lovella znało i pamiętało. Czasami wydaje się nam (i taki obraz można wysnuć z kronik i filmów dokumentalnych), że astronauci to niemal "nadludzie" pozbawieni ludzkich odruchów. A w wykonaniu Hanksa Lovell jest ludzki. Cieszy się jak dziecko oglądając gwiazdy, na jego twarzy widać autentyczny lęk, kiedy pojawiają się kłopoty. Pewnie, stara się podtrzymać załogę na duchu, nadrabia miną, ale kiedy nikt nie patrzy, widać na jego twarzy strach.

Mógłbym wspomnieć o wielu innych, nie mniej ciekawych i wymagających rolach w filmach takich, jak "Cast Away", "Szeregowiec Ryan", ale mam na to tylko krótki wpis, a niemal każdy z jego filmów zasługuje na dłuższe omówienie. Nawet uznawany za średnio udany występ w ekranizacjach powieści Dana Browna - o filmach tych można powiedzieć parę złych rzeczy, ale tom Hanks robi wszystko, żeby grana przez niego postać nie wypadła blado. I moim zdaniem znakomicie mu się to udało.

Koniecznie też muszę wspomnieć o tym, że Hanks jest wielkim patriotą, czego nie ukrywa. Nieprzypadkowo został producentem dzieł takich, jak "Kompania braci" czy "Pacyfik" - najdokładniejszych chyba obrazów dotyczących armii amerykańskiej w czasach II Wojny Światowej: bez upiększeń, zbędnego patosu, za to z brudem, śmiercią, lękiem i w porywach aktami bohaterstwa. Niewiele widziałem filmów, w których ukazanoby w sposób tak sugestywny wojnę od strony przeciętnego żołnierza. Cóż, pokrewieństwo z Abrahamem Lincolnem zobowiązuje. Osobiście szanuję też jego proekologiczne podejście do życia. No dobrze, ja w Hanksie szanuję wszystko.

Aktor ten nie raz pokazał, że doskonale daje sobie radę w każdej roli i wierzę, że wielokrotnie to jeszcze udowodni. W każdym razie co najmniej jeden wierny fan z niecierpliwością czeka na jego kolejne filmy. Wszystkiego najlepszego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz